Podobno, gdy po raz pierwszy w pełni świadomie obejrzał nagranie ze swoimi antysemickimi “wybrykami” z emocji aż zwymiotował, zaś wszystkich poprzednich wywiadów udzielał pod wpływem alkoholu lub środków farmakologicznych. Od czasu głośnego antysemickiego skandalu – dla przypomnienia, w 2011 roku John Galliano znieważył parę turystów w kawiarnianym ogródku, wykrzykując m.in., że „kocha Hitlera” czy też (o rodzicach jednego ze swych rozmówców), że „powinni być zagazowani” – życie genialnego, choć owianego złą sławą projektanta zmieniło się o równe sto osiemdziesiąt stopni.
Galliano stracił posadę w Dior oraz prawo do kierowania własną marką, zaś świat mody zupełnie (i wydawałoby się wtedy, nieodwołalnie) go wykluczył. Projektant został także skazany przez francuski sąd za obrazę na tle etnicznym i religijnym, a większość ostatnich dwóch lat spędził w odizolowanym ośrodku odwykowym.
Od paru miesięcy kontrowersyjny Brytyjczyk podejmuje jednak pierwsze, nieśmiałe próby powrotu do ukochanej branży – zaprojektował suknię ślubną Kate Moss, następnie pomógł Oscarowi de la Renta w stworzeniu kolekcji jesień zima 2013/2014, niedawno zaś próbował swoich sił jako wykładowca w prestiżowym Parsons – i choć podobno nigdy dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, wiele wskazuje na to, że już wkrótce Galliano postara się ponownie zawojować świat mody.
fot. materiały prasowe/John Galliano – pierwszy wywiad po antysemickim skandalu
Takie sugestie pojawiają się także w pierwszym wywiadzie, którego projektant udzielił od czasu skandalicznego zajścia. Choć najnowszy Vanity Fair na sklepowe półki trafi dopiero 18 czerwca, już dziś udało nam się zdobyć co bardziej pikantne szczegóły z rozmowy przeprowadzonej przez Ingrid Sischy (wszystkie cytaty pochodzą ze strony nymag.com).
Oto, jak John Galliano opisuje swoją reakcję na szokujące wideo z jego udziałem:
Mój asystent powiedział mi, że istnieje wideo z całego zajścia (którego nie pamiętam). Kiedy je zobaczyłem po prostu zwymiotowałem. To było podobne uczucie do tego, którego można doświadczyć, gdy jest się o krok od wejścia na ulicę i tuz przed tobą przejeżdża rozpędzony autobus lub ciężarówka. Krew odpływa z nóg, a ciebie paraliżuje strach.
A tak ocenia swoje antysemickie wypowiedzi:
To były najgorsze rzeczy, jakie powiedziałem w całym swoim życiu, choć wcale nie miałem ich na myśli… Długo zastanawiałem się, dlaczego skierowałem swój gniew akurat na Żydów. Dopiero teraz rozumiem, że byłem tak cholernie zły i niezadowolony z siebie samego, że po prostu wyrzuciłem z siebie najobrzydliwsze rzeczy, jakie tylko mogłem sobie wyobrazić.
Choć jego pracodawcy z koncernu LVMH próbowali mu pomóc, przez większośc czasu Galliano po prostu nie chciał uwierzyć, że może mieć problemy z alkoholem lub innymi używkami. W najgorszych momentach przez całe dnie na zmianę pił i zażywał tabletki:
Nie myłem się, byłem pokryty wrzodami i całkowicie upokorzony… Miałem drgawki, nie mogłem spać nawet po 5 dni z rzędu, wybierałem się więc do księgarni i kupowałem tony poradników, które miały mi pomóc, ale z drugiej strony nie chciałem dostrzec, że jestem po prostu uzależniony. Wolałem ćwiczyć dużo na siłowni i przestrzegać diety, co oczywiście nie zatrzymywało na długo spirali picia.
fot. Annie Leibovitz/Vanity Fair lipiec 2013/John Galliano – pierwszy wywiad po antysemickim skandalu
Projektant zapewnia jednak, że teraz jest już “czysty” i gotowy do dalszej pracy:
Wiem, że brzmi to dziwnie, ale jestem wdzięczy za to co się stało. Tak wiele nauczyłem się o samym sobie. Ponownie odkryłem małego chłopca, który uwielbia tworzyć i projektować, tego samego, który wydawał mi się już bezpowrotnie zgubiony. Wreszcie czuję się żywy.
Jak myślicie, czy wyznania Galliano to tylko kolejny etap starannie wyreżyserowanego powrotu czy też wyjątkowo szczera spowiedź nawróconego grzesznika świata mody? Jedno jest pewne, o wywiadzie, jak i o samym projektancie, będzie jeszcze naprawdę głośno.