Ryan Coogler ma już na swoim koncie kilka mocnych tytułów. Raptem 38 letni reżyser zdążył stworzyć bowiem dwie części Czarnej Pantery i pierwszą część Creeda. Coogler dużo pracuje z czarnoskórymi aktorami, a jego ulubionym jest niewątpliwie Michael B. Jordan. Tak też jest w najnowszym filmie “Grzesznicy”, gdzie ten amerykański przystojniak jest nawet zdublowany.
Więcej filmów? Zbliż temat brylującego na wielkich ekranach “Queer”.
Temat dnia? “Grzesznicy” w reżyserii Ryana Cooglera
Absolutnie nie należy oglądać żadnych zwiastunów. Grozi to poważnym błądzeniem. Dystrybutor przełożył wajchę promocji na komunikację horroru. A w “Grzesznikach” gatunków jest co najmniej kilka. W pierwszych minutach filmu poznajemy młodego Sammiego (tu debiutujący z niesamowitym głosem Miles Caton), który za dnia jest grzecznym synem pastora, wieczorami zaś marzy o karierze bluesmana. I tu na pomoc mają przyjść mu dwaj bracia Smoke i Stack (tu na ekranach w podwójnej roli pojawia wspomniany wyżej Michael B. Jordan). Bliźniacy po latach spędzonych w Chicago wracają bowiem do miejsca, w którym się wychowali, aby otworzyć z przytupem klub dla czarnych.
Sam film można wstępnie podzielić na dwie części. Za dnia trwają przygotowania do imprezy. Bracia krążą po miasteczku i załatwiają kolejne elementy baru. Zaczynają od wykupu lokalu, następnie załatwiają grajków. Zarobieni na gangsterskim życiu w mieście Smoke i Stack nie oszczędzają, dając zarobić lokalnej społeczności. Żona kumpla ogarnia szyld, była kochanka ma zająć się cateringiem. Ich nowy pomysł na biznes to również podróż sentymentalna. Między innymi do pozostawionych bez słowa młodzieńczych miłości, które zdają się nadal w nich żyć, a poruszone dostają nowej energii. Narracyjnie “Grzesznicy” zdają się nawiązywać do kultowego “Od zmierzchu do świtu” Tarantino. Bowiem po dniu, nakręconym w realistycznej konwencji, pojawia się noc, która już z rzeczywistością ma mniej wspólnego.

fot. Materiały dystrybutora / Kadr z filmu “Grzesznicy”.
Michael B. Jordan w roli głównej, wspaniała muzyka, ekstremalna fabuła
Bowiem nocą ożywają kolejne grzechy i potrzeby społeczności. Na scenie pojawiają się kolejni muzycy, którzy wprawiają gości w ekstatyczne tańce. Do megatanecznego “Climax” może tu daleko, ale temperatura na parkiecie jest niezwykle wysoka. Nie da się przejść obojętnie obok tych dźwięków. Film w warstwie muzycznej jest wspaniały. I są momenty, gdzie niemal zmienia się w musical. Elektryzująca podróż muzyczna jest jednak co chwila przerywana problemami z gośćmi. Jedni nie chcą wystarczająco dużo płacić za napitek i jedzenie, drudzy nieproszeni zjawiają się u bram i chcą na siłę zostać zaproszeni do środka.
Ci ostatni szykują się, by nocą podstępem zawładnąć tym miejscem rozrywki i przemienić je w istną rzeźnię. I tu horror z zombie zaczyna wjeżdżać na pełnej. Ale z ułańską fantazją; przy rytmach bluesowej muzyki, z nutą całkiem dobrej komedii. Bliźniacy wraz z obsługą baru próbują okiełznać ten tłum, ale zadanie to będzie co najmniej karkołomne. W produkcji silne są również tła segregacji rasowej i kulturowego zawłaszczania.
Na kilka ciepłych słów zasługuje jeszcze Michael B. Jordan. Obsadzony w podwójnej roli braci gangsterów bardzo sprawnie radzi sobie na ekranie. Subtelnie ukazuje nam kolejne różnice w charakterach bliźniaków, krok po kroku budując swoje postaci w kolejnych scenach. Miłe jest to, że “przypakowany” przystojniak, który był w przeszłości modelem, może z powodzeniem brać na warsztat kolejne role aktorskie i radzić sobie z nimi bardzo dobrze.

fot. Materiały dystrybutora / Kadr z filmu “Grzesznicy”.
“Grzesznicy” recenzja: “To film niezwykle brawurowy”
“Grzesznicy” to film niezwykle brawurowy. 137 minut podczas których nie sposób się nudzić. Od dawna szerokim łukiem omijałem większość nowych produkcji z gatunku horroru. Bo za każdym niemal razem porażały głupotą i próbą straszenia jedynie kolejnymi efektami specjalnymi. Przy nowej produkcji od Ryana Cooglera zachęciły mnie zwyczajnie bardzo dobre recenzje. “Grzesznicy” mają obecnie średnią 99/100 na Rotten Tomatoes oraz 82/100 na Metacritic. To bardzo, bardzo wysoko. Bez oglądania zwiastunów pognałem do kina i zasiadłem w piątym rzędzie, aby niczego nie przeoczyć. Nie spodziewałem się, że po tym filmie zostanę fanem bluesa i Michaela B. Jordana. I nie spodziewałem się również, że można tak dobrze zrobić kino międzygatunkowe, z takim rozmachem i sukcesem.
PS. “Emilia Perez” mogłaby się trochę nauczyć od “Grzeszników”.
Co obejrzeć w maju? Najgorętsze nowości filmowe sprawdź na miumag.eu

fot. Materiały dystrybutora / Kadr z filmu “Grzesznicy”.
Zdjęcie główne: Materiały prasowe