W 50 krajach na świecie ma ponad 460 sklepów i generuje przeszło połowę dochodów grupy LVMH. Francuska marka Louis Vuitton niezmiennie od lat jest złotym graczem na modowym rynku. Kto nie kojarzy słynnego logo LV czy wzoru Damier, czyli charakterystycznej dwukolorowej szachownicy? Są to symbole, które nierozerwalnie kojarzą nam się z tym domem mody. Jednak czasem wydaje się być ich za dużo – w końcu to najbardziej podrabiana marka na świecie. To właśnie jeden z powodów, przez który niedawno zapadła decyzja o zmianach w strategii marki zarządzanej przez grupę LVMH, na czele z Bernardem Arnault.
Postanowiono, że Louis Vuitton w kolejnych latach stawiać będzie przede wszystkim, na jakość, a nie na ilość jak było dotychczas. To pozwoli umocnić pozycję marki w segmencie dóbr luksusowych. Według Arnault niekorzystnie na wizerunek wpływa ciągłe otwieranie sklepów, w ogromnych ilościach i na każdej szerokości geograficznej, dlatego teraz pojawiać się ich będzie znacznie mniej. Efektem tak szerokiej ekspansji jest najgorsza dla marki luksusowej sytuacja, kiedy zaczyna być postrzegana, jako powszechna i szeroko dostępna.
Najważniejszym i najbardziej śmiałym krokiem do przywrócenia swojej elitarności będzie jednak zmiana w komunikacji marki – logo LV niemalże zniknie z projektów. Ten zabieg zastosowano już podczas ostatniego pokazu marki, na którym zaprezentowano kolekcję całkowicie pozbawioną symboli domu mody, mimo iż poprzednia, w której królowała neonowa charakterystyczna szachownica, została świetnie przyjęta.
Nowa strategia opiera się głównie na upodobaniach chińskich konsumentów bowiem Azja, wyłączając Japonię, obecnie jest największym rynkiem dóbr luksusowych i generuje aż 28% zysków LVMH. Choć chińscy klienci wciąż kochają widoczne logo na produkcie, a Louis Vuitton jest najbardziej pożądaną marką przez najbogatszych w tamtym rejonie, to coraz więcej osób poszukuje mniej oczywistych znaków firmowych. Teraz największym wyzwaniem dla marek ekskluzywnych jest bardziej dyskretny i wyrafinowany luksus ukryty w kroju, materiale, kształcie czy np. charakterystycznym pikowaniu jak u Chanel.
Dlatego skupiono się na rozbudowie istniejącej już oferty Louis Vuitton, którą poszerzono o prywatne zakupy w butikach, wprowadzono możliwości tworzenia torebek na indywidualne zamówienie oraz postawiono na bardziej ekskluzywne materiały i zmniejszenie ilości produktów sygnowanych słynnym monogramem. To ukłon w stronę osób, które w czasach kryzysu chcą inwestować tylko w najlepsze, luksusowe projekty z nierzucającym się w oczy logo marki.
W tym momencie rodzi się, więc pytanie: Co stanie się, jeśli największa luksusowa marka na świecie zacznie odwracać uwagę od swoich symboli, na których zbudowała sukces? Na pewno jej największym wyzwaniem będzie teraz połączenie ekskluzywności z tym, co przynosi największe zyski, czyli popularnością. Podobno mniej znaczy więcej, ale w przypadku niezwykle dochodowej branży mody, nie zawsze.