Dawno żaden polski projektant nie wzbudzał tylu emocji! Po wielu występach rodzimych twórców na około fashion week-owych imprezach nareszcie doczekaliśmy się naszego miejsca w głównej rozpisce Paris Fashion Week. To sukces, który z pewnością zasługuje na tytuł najważniejszego polskiego modowego wydarzenia tego roku.
Choć Gosia Baczyńska w branży działa już od wielu lat, tam na Paryskim Tygodniu Mody, była debiutantką. Chwilę po pokazie w słynnym Palais de Tokyo i głośnej owacji publiczności, projektantka opowiedziała nam o kolejnych francuskich planach, o marzeniach, które się spełniają oraz o tym, że takie wydarzenie to efekt ciężkiej i czasochłonnej pracy.
„Do momentu pokazu, co godzinę pojawiała się jakaś zła wiadomość – tutaj coś, tam coś, tu kuli nie można zawiesić, bo czegoś brakuje. To był długi, nie zawsze łatwy proces. Dlatego po tym wszystkim nadal nie wierzę, że jednak się udało i miało to miejsce”.
Dopiero wychodząc na koniec uwierzyłaś, że to dzieje się naprawdę?
„Też nie (śmiech). Byłam i wciąż jestem pod wpływem wielkich emocji. Stałam z tyłu i krzyczałam jak zwykle, bo odrobinę za szybko puszczali modelki, a zależało mi na tym by do finału poszła pewna część kawałka Davida Bowie. Mówiłam, więc – wolniej, wolniej. Gdyby się ten fragment nie załapał to wówczas zawaliłaby się cała koncepcja. I podmieniono mi buty. Nadal jestem tym zestresowana, choć wiem, że w efekcie końcowym wszystko się udało. Jednak sukienka była do kostki i widziałam, że tam powinny być inne buty (śmiech)”.
Ta kolekcja różniła się od tej zaprezentowanej w Warszawie. Doszyłaś do niej kilka sylwetek.
„Tak, trochę ją przeorganizowałam, ponieważ właśnie tę kolekcję chciano zobaczyć we Francji. Zlikwidowałam jeden kolor – kobaltowy, bo nie do końca współgrał i przerobiłam także nieznacznie niektóre projekty”.
Co sezon będziemy spotykać się w Paryżu?
„Wszystko wskazuje na to, że tak. Chyba, że mnie wyrzucą z Federacji (śmiech) (przyp. red. Francuska Federacja Krawiectwa). Od dziś zaczynam nowy etap. To jest mój debiut, początek nowej drogi. Wracam do Polski i zaczynam pracować nad kolekcją inspirowaną polskością, którą pokażę tutaj za 4 miesiące. Nie jest jednak wykluczone, że czasem będziemy prezentować kolekcje w Polsce, jednak jedynym miejscem docelowym jest teraz Paryż”.
Brzmi jak spełnienie marzeń.
„Bo to jest spełnienie moich! Mam jednak poczucie, że jest to ważne przede wszystkim dla Polski. To jest też jej wizerunek – kraju nowoczesnego, który ma modę i lifestyle. Czynniki, które tworzą kulturę. Dlatego tak ważne jest to, że dziś tu jesteśmy”.
Otworzyłaś drzwi polskiej modzie.
„Moi koledzy po fachu mówią – Gosia, idź i przecieraj szlaki. I mam taką nadzieję, że je przecieram i to już od kilkunastu lat.”
I zwieńczeniem tego jest Paryż.
„Tak, i nie mogę nadal w to uwierzyć”.
GRATULUJEMY!