W tym sezonie, sztuce wyjątkowo spodobało się przechadzanie po wybiegu. Co więcej, zaszczyciła swoją obecnością pokazy najważniejszych nazwisk modowej branży. Stała się główną inspiracją wiosenno-letniej kolekcji Muccii Prady, pojawiła się na wybiegu u Phoebe Philo, a ostatnio również dumnie kroczyła przez paryskie Grand Palais, na pokazie u Karla Lagerfelda.
W tym wypadku romans mody i sztuki dla nikogo nie powinien być sensacją. Bo przecież tam gdzie byli artyści, tam zawsze była Coco Chanel. W karierze projektantki możemy odnotować współpracę z takimi nazwiskami jak m.in. Pablo Picasso, Salvador Dali, czy Jean Cocteau. Dlatego kiedy po inspiracje światem sztuki sięga Karl Lagerfeld, wszyscy wiemy, że nie jest to zwyczajny zbieg okoliczności, tylko pomysł mający swój określony cel i znaczenie.
I tak w scenografii pokazu najnowszej kolekcji Chanel pojawiają się detale przypominające nam o legendzie francuskiego domu mody. Rozległą przestrzeń Grand Palais wypełniły charakterystyczne rzeźby, a wśród nich znalazły się: marmurowy flakon perfum Chanel, metalowy stelaż o kształcie klasycznej „małej czarnej” oraz robot, którego korpus zamienił się w butelkę Chanel No. 5. Na ścianach wisiały współczesne grafiki, pojawiło się logo marki wypełnione perłami oraz ogromna pikowana torebka najbardziej znanego modelu 2.55.
Echa przeszłości francuskiego domu mody znalazły ujście również w samej kolekcji. Karl Lagerfeld wyciąga z szafy klasyczne kostiumy Chanel z lat 50, poddaje je dekonstrukcji i różnego rodzaju artystycznym transformacjom. Na tkaninach bouclé i tweedach pojawiają się grube szwy przypominające malarskie kontury, część klasycznych fasonów uzupełniają diagonalne formy, a z wykończeń spódnic o linii A wystają frędzle i koronki. Obok palety klasycznych czerni i bieli, stonowanych szarości, kremów i ciemnego granatu, znajduje się cała gama kolorystyczna intensywnych, malarskich kolorów. Stylizacje uzupełniają mocne, barwne makijaże oraz dodatki – od klasycznych pereł po zupełnie nieklasyczne dla Chanel torebki z wysprejowanym logo i pikowaniami.
Lagerfeld nie trzyma swojej marki w sztywnych ryzach klasycznych rozwiązań. Z odpowiednim szacunkiem należnym tradycji francuskiego domu mody, sięga do jego przeszłości, jednocześnie odświeżając jego wizerunek. A co więcej, nie opuszcza go przy tym doskonałe poczucie humoru.