Kolorowa moda swingującego Londynu przeniosła się z Carnaby Street lat 60. na wybieg współczesnego Paryża. Podczas swojej podróży w czasie, nie omieszkała zabrać ze sobą kilku pamiątek z poprzedzających ją dekad. Na przystanku „Lata 70”, jej uwagę przyciągnęły kolorowe, psychodeliczne wzory. Z kolei z lat 80. zabrała ze sobą bufiaste, drapowane sukienki. Po drodze zahaczyła również o dekadę lat 90, ulegając urokowi aksamitów oraz modzie w duchu lingerie look z topami i sukienkami na cienkich ramiączkach.
Nie straciła jednak swojego pierwotnego charakteru, bo krzyczą z niej przede wszystkim kolory i kroje, charakterystyczne dla szóstej dekady. W wielu przypadkach taka hybryda mogłaby wywołać jedynie silne zawroty głowy. Muccia Prada potrafi jednak czynić cuda, bo u projektantki ma szansę obronić się każde, nawet najbardziej ryzykowne połączenie.
I tak Muccia Prada nauczyła się kroków do londyńskiego swingu, nadając swojemu tańcu współczesnej energii i świeżości. Projektantka umiejętnie przetwarza cytaty z przeszłości mody, ubierając je w nowoczesne materiały i wykorzystując przy tym szeroką gamę modnych pasteli i intensywnych kolorów. Jej kolekcja krzyczy paletą pozytywnych barw i oryginalnych deseni. Na materiałach pojawiają się kwiaty, koty, ptaki, złote rybki, kolorowe twarze i wężowe wzory. Ażurowe rajstopy w różnych kolorach są towarzystwem dla winylowych minispódniczek i płaszczy, a koronki, falbany, frędzle i cekiny świetnie się ze sobą dogadują.
Kolekcję zdominowały przede wszystkim okrycia wierzchnie, a wśród nich pojawiły się także futra. Takie pomysły z pewnością wykraczają poza sezonowość kolekcji, ale Muccia Prada zdążyła już nas do tego przyzwyczaić. A jednak to wciąż wiosna, która skutecznie zaraża pozytywną energią i młodzieńczą werwą szóstej dekady.