W zeszłym tygodniu dostałam maila z zapytaniem, czy mężczyzna może zdjąć marynarkę podczas wesela. Autor pytania pisze, że usłyszał od znajomego, że byłoby to fax pas, z czym piszący nie mógł się zgodzić. Stąd prośba o rozstrzygnięcie, kto ma rację.
Niewątpliwie – nie autor maila. Mężczyzna nie powinien zdejmować marynarki podczas tak uroczystego przyjęcia, jakim jest wesele. Fakt, że wielu mężczyzn tak postępuje, nie czyni reguły. Oczywiście możemy tu pewnie usłyszeć, że te zasady to niedorzeczność. Jeśli wesele jest udane, to wszyscy się dobrze bawią, alkohol płynie strumieniem, goście tańczą i strumieniami leje się pot. Chyba lepiej zdjąć marynarkę, niż się ugotować w wełnianym garniturze. Z tym zdaniem nie będę polemizować. Może to i lepiej. Jednak taki dylemat – to dywagacje, które zło jest mniejsze. Bo niewątpliwie zarówno mężczyzna, z którego leje się pot i mężczyzna niekompletnie ubrany, to niemiły widok.
rys. Katarzyna Walentynowicz
No tak, ale powstaje pytanie, co zrobić, skoro żadne wyjście nie jest dobre. Co zrobić? Nic, tylko nie doprowadzać do takiej sytuacji, kiedy mężczyzna poczuje potrzebę zdjęcia marynarki. Jeśli nie ma kondycji, to nie tańczy do upadłego i nie przesadza z alkoholem. Jeśli nie ma kondycji, to o tę kondycję zadba, a nie dyszy po jednym czy dwóch tańcach.
Prawdziwy dżentelmen się nie poci. Jest zawsze świeży i uśmiechnięty. Dba i o wygląd zewnętrzny, i o tężyznę fizyczną. Dzisiaj mężczyźni najczęściej wyglądają jak łajzy. Jeśli ktoś nie uprawia sportu wyczynowo, licząc na związaną z tym karierę zawodową, na ogół nie potrafi nawet prosto stanąć, ściągnąć barków, sylwetka jest wiotka, zgarbiona, a ręce jakby przeszkadzały. Teraz nawet trudno zrealizować film historyczny chociażby z zeszłego wieku. Obejrzawszy film „1920 Bitwę Warszawską” byłam zdegustowana grą aktorów, którzy nie potrafili oddać postawy i manier Polaków tamtych czasów. Mój ojciec urodził się już później, ale na żadnym ze zdjęć ani on, ani jego koledzy nie wyglądają tak marnie jak nasi aktorzy. Przy takim wojsku, jakie zostało zaprezentowane w filmie J. Hoffmana przypuszczalnie ponieślibyśmy klęskę.
Ale wracając do nieszczęsnej marynarki – prawdziwy dżentelmen jej nie zdejmie w towarzystwie. Trudno sobie wyobrazić eleganckiego mężczyznę sprzed kilkudziesięciu lat, który ściąga żakiet albo frak na przyjęciu. Zresztą dodatki by mu nie pozwoliły. Chociażby kamizelka do fraka wyglądałaby co najmniej dziwnie, ponieważ z tyłu nie ma materiału, są jedynie paski do zapięcia i przytrzymania widocznego przodu.
Teraz ani nie nosi się fraków (nawet w dyplomacji są już rzadkością), ani dżentelmenów nie uraczysz. Ale dlaczego by mieć pretensje tylko do mężczyzn, skoro pojęcie damy również przestaje istnieć.
Ten e-mail dał mi sporo do myślenia. Przede wszystkim uzmysłowił mi ważne zjawisko. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, że ktoś może mieć wątpliwość w sprawach tak oczywistych.
Irena Kamińska-Radomska