Niewiele jest osób w polskiej modzie, które w takiej ilości sylwetek potrafią uchwycić myśl – błyskotliwą, inteligentną i frapującą. Ani Kuczyńskiej udało się to po raz kolejny, kiedy we wnętrzach warszawskiego hotelu Bristol zaprezentowała swoją najnowszą kolekcję zatytułowaną Lava. Tym razem projekty na jesień zimę 2014/2015 to hołd złożony eleganckiej i ponadczasowej czerni, którą wśród rodzimych projektantów najbardziej utożsamiamy właśnie z Kuczyńską.
Kolor ten przybrały więc krótkie szmizjerki, koszule z bufiastymi rękawami, spodnie pumpy czy sukienka wykończona granatowym tiulem pokrytym gwiazdkami, który w kolekcji pojawiał wielokrotnie. Projektantka wykorzystała go przy prześwitujących kreacjach, które wśród zakrywających nogi długości, czy pośród sukienek zapinanych pod szyję, wnosiły do kolekcji sensualność oraz odkrywały kobiecą seksualność ukrytą pod surowością formy i warstwami materiału. W ten sposób Kuczyńska skonfrontowała minimalizm nawiązujący do kultury protestanckiej z nieoczywistą w tym wypadku zmysłowością i romantycznością, którą przemyciła także w przeźroczystych topach. Za sprawą transparentnych materiałów zaprezentowała efekty swojej ostatniej współpracy z młodą marką Le Petit Trou, wraz z którą stworzyła bieliznę do pokazu. Na uwagę tuż obok niej zasługują także akcesoria – m.in. torebki na niewielkich ramiączkach czy duże gumki do włosów dopełniające stylizacje.
Na swoje muzy wybrała Georgię O’Keeffe – jedną z najważniejszych artystek XX wieku oraz ikonę mody Loulou de la Falaise – prawą rękę i wieloletnią przyjaciółkę Yves Saint Laurenta, której postać szczególnie odzwierciedla postawy europejskiej, szalonej i hołdującej wolności bohemy lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, którą inspirowała się Kuczyńska.
Całość zwieńczyły gromkie brawa, jakich ostatnio nie było za wiele w polskiej modzie. Ale Ania Kuczyńska w pełni zasłużenie dostaje je co sezon. Za inteligentną, konsekwentną i jakościową modę, którą niezmiennie proponuje od ponad dekady.