„Kamp jest wizją świata w kategoriach stylu – ale stylu szczególnego rodzaju. Jest to miłość do tego, co przesadne…” – napisała Susan Sontag w swoim głośnym eseju „Notatki o kampie”. Jego znakiem rozpoznawczym jest „duch ekstrawagancji”, upodobanie do „sztuczności i przesady”, a w strategii uwodzenia pomagają mu przede wszystkim „przejaskrawione manieryzmy” – jak to nazwała amerykańska pisarka i eseistka.
My również daliśmy się uwieść tej wyrafinowanej formie kiczu za sprawą najnowszej kolekcji sióstr Rodarte. W przypadku Kate i Laury Mulleavy ironiczne mrugnięcie, dystans i operowanie imponującym sztafażem postmodernistycznych cytatów stanowią już stały punkt odniesienia w każdej prezentowanej przez nie kolekcji. Trzeba przyznać, że ich charakterystyczna estetyka, niejednokrotnie balansowała na cienkiej granicy kiczu i kampu. Niekonwencjonalne wybory sióstr Rodarte kończyły się z różnym skutkiem, a decyzja o tym, czy ich fantazje poszły we właściwym kierunku, to z pewnością kwestia indywidualnego odbioru.
W przypadku jesienno-zimowej kolekcji 2014/2015, tak ryzykowna gra okazała się prawdziwą wygraną. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to najciekawszy i najlepszy sezon, jaki pokazały na wybiegu siostry Mulleavy.
Jeśli niektórzy tkwią w przekonaniu, że „stylowa intelektualistka” to oksymoron na poziomie „oczytanej analfabetki”, to najnowsza kolekcja Rodarte jest w stanie skutecznie wyprowadzić ich z takiego stereotypu. „Detronizacja powagi” – jakby to powiedziała Sontag – z pewnością idealnie określa charakter najnowszych pomysłów amerykańskiej marki. Tego rodzaju skojarzenia z pewnością nie są przypadkowe, bo jak wyznały same projektantki, ich kolekcja miała prezentować ubrania, jakie wyobrażaliśmy sobie w dzieciństwie.
Na wybiegu zobaczyliśmy niezwykle atrakcyjną mieszankę stylów różnych dekad i popkulturowych odniesień. Na ubraniach pojawiły się nadruki z bohaterami „Gwiezdnych wojen”, na czele z Lukiem Skywalkerem, C-3PO, R2-D2 i Yodą. Nie zabrakło detali i krojów, charakterystycznych dla mody lat 70. – od dodatków, takich jak okulary z grubymi oprawkami po golfy i dzianiny, stworzone za pomocą popularnego wówczas rękodzieła. Powyższe cytaty znalazły się także w palecie kolorystycznej – od naturalnych odcieni po metaliczny błysk. Świetnie korespondowały ze sobą materiały takie, jak wełna, szyfon i lureks, co było absolutnym dowodem na to, że nawet z tak niekonwencjonalnych połączeń można wyjść obronną ręką.
Moda powinna być przede wszystkim świetną zabawą. Widać, że potrafi śmiać się z samej siebie i towarzyszy jej niesamowity dystans i poczucie humoru. A skoro kamp to gloryfikacja charakteru, trudno o lepszą osobowość, jaką z pewnością zamanifestowała marka Rodarte.