Na jej ostatni pokaz goście zaproszeni zostali to starej Królikarni, gdzie odbyło się wielkie i huczne srebrne wesele. Nic dziwnego, że i tym razem spodziewano się czegoś spektakularnego. I lokalizacja na pewno nie zawiodła.
Wczorajszy pokaz Gosi Baczyńskiej tradycyjnie przyciągnął tłumy. Tym razem do warszawskiego Fortu Sokolnickiego – miejsca tajemniczego, ukrytego wśród drzew centrum sztuki, które na jedną noc pod swoją kopułą skjryło iście dyskotekowe widowisko. Pod sufitem bowiem podwieszono kilkanaście srebrnych, dyskotekowych kul, które rozpraszały po całym wnętrzu jasne światło.
Po kolekcji zatytułowanej I Feel Love można było spodziewać się wszystkiego, jednak Gosia Baczyńska nie lubi dosłowności i zamiast romantycznych, powłóczystych sukni wieczorowych pokazała nam swoją wizję stylu disco na czerwony dywan. Co proponuje nam projektantka? Mocne, wyraziste i odważne kolory – od fuksji, po turkus czy intensywny granat, zestawione z czernią, bielą lub szarością.
Pokaz otworzyły długie suknie – z pozoru klasyczne, ale dzięki błyszczącym wstawkom i mocnym, geometrycznym cięciom stanowiły punkt wyjścia do całości inspirowanej stylem disco, muzyką Davida Bowiego i Klausa Naomi, która zajęła miejsce przewodnie na ścieżce dźwiękowej pokazu, stworzonej przez Smolika.
fot. materiały prasowe
W projektach widać fascynację tkaninami nowych technologii. Baczyńska wykorzystała do wykończenia sukienek sztywną, połyskującą gumę, która momentami przypominała pleksi. Z niej stworzyła plisy, które m.in zawadiacko ozdabiały tylne partie krótkich sukienek. Umieściła je także na halce, na którą nałożono wiktoriańską, granatową suknię z ukochanej przez projektantkę koronki. Na wybiegu zobaczyliśmy także pepitkę potraktowaną z przymrużeniem oka – dziergana ręcznie tworzyła półprzezroczysty efekt.
Mocną część pokazu stanowiło kilka sylwetek z tęczowej, opalizującej pianki. Mocno zabudowany garnitur czy nowoczesna wersja małej czarnej – to kolejny dowód na podążanie Gosi Baczyńskiej w stronę nowych technologii.
Większość projektów zdobiły m.in. błyszczące, nieco kosmiczne różowe gwiazdy z gumy lub serca – w myśl przewodnią kolekcji. Dopełnieniem inspiracji wprost z lat 70. były fryzury – które mogliśmy podziwiać już m.in. na jesiennym pokazie Marc by Marc Jacobs – loki o dużej objętości, autorstwa Kacpra Rączkowskiego i teamu Toni[&]Guy, oraz makijaż Marianny Jourkiewicz. W stylizacjach Andrzeja Sobolewskiego nie mogło zabraknąć kropki nad i – butów Nicholasa Kirkwooda, którego Baczyńska niezmiennie ceni od lat.
Nietypowe rozwiązania, zabawa formą i kontrastem, trochę futuryzmu i kosmicznej estetyki. Bardzo odważna wizja, choć uchwycona w prostych krojach. Było to, z czego znana jest Gosia Baczyńska – zaskakujące suknie wieczorowe. Mocno skomplikowane i nowatorskie – czy słusznie? Przekonamy się o tym zapewne na polskich salonach – które z obecnych na pokazie gwiazd (a była ich nie mała plejada!) wybiorą kreacje projektantki. My wciąż nie możemy przestać nucić pod nosem „Space Oddity” Bowiego!