Lubi proste formy i otoczenia. Nie wyobraża sobie tworzenia kolekcji w oparciu o jedną tylko inspirację. I być może właśnie, dlatego zaskoczyła wszystkich ponownie. Wczoraj w nietypowych wnętrzach warszawskiego biurowca Wola Center, Agnieszka Maciejak pokazała swoją najnowszą kolekcję -chrysalis-. Obszerne futra z długiego włosia, wykonane z niego kamizelki czy sukienki z golfem wskazywały, że do czynienia mamy z najchłodniejszym sezonem roku.
Na wybiegu nie zabrakło jednak tego, z czego najbardziej jest znana – kolejnych wariacji na temat dopasowanych sukienek i leginsów. Były, więc skórzane propozycje połączone z siatką o małych oczkach, z zamszem czy z opalizującą skórą. Pokaz otworzyły czerwienie, którym towarzyszyły czernie, biele i szarości przełamywane gdzieniegdzie kolorem nude oraz połyskującym electric blue.
Geometryczne kawałki materiałów i wzory z poprzednich projektów ewoluowały. Tym razem przypominały bardziej floralne kształty, które niczym puzzle układały się na ubraniach, momentami przybierając falbaniaste formy. Maciejak potrafi pracować na utartych przez siebie schematach, które jednak z kolekcji na kolekcję zaskakują różnorodnością i nową formą.
Naszym numerem jeden są świetnie skrojone marynarki do połowy uda z podkreślonymi ramionami oraz oversize’owe bluzy z wydłużonym tyłem i dekoltem w kształcie litery V!
fot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO
Gdy w przekonaniu zgromadzonych gości całość miała zbliżyć się ku końcowi, na wybiegu pojawiły się na pierwszy rzut oka krynoliny. W świetle laserów (prosty zabieg, a jaki efektowny!) trzy modelki w obszernych sukniach, tak odbiegających od estetyki tych, które przed chwilą zniknęły z wybiegu, zamarły na moment na jego środku. W pełnym świetle projekty stały się okazałymi kreacjami z jedwabnej organzy.
Skąd taki pomysł na finał? Agnieszka Maciejak już wiele lat temu pracowała na podobnym materiale i w dość podobny sposób. Wraca, więc tradycyjnie do dawnych pomysłów i pokazuje je w nowej odsłonie.
„Mam pewną słabość do jedwabiu, a szczególnie do sukni, które składają się z 30 metrów tego materiału. Tutaj było podobnie, bo jest to jedwabna organza, którą zazwyczaj używam w inny sposób. Suknie są klamrą dla wzorów, które stały się bardziej floralne, tak by rozkwitnąć na koniec w formie sukni – kwiatu. Te kształty obrastają również futra, bo wszystkie po podniesieniu włosa są siatką floralnych wzorów” – powiedziała nam projektantka.
Czy to zapowiedź tego, co będziemy mogli obejrzeć w kolejnych sezonach?
„Może tak, może nie. W kolejnym sezonie znów będę robić to, na co akurat będę mieć wtedy ochotę. Trudno powiedzieć czy będę podążać tym tropem. Na pewno będę podążać swoją drogą”.
Mamy taką nadzieję! Bo to wychodzi projektantce naprawdę dobrze.