U Jeremy’ego Scotta wszystko jest możliwe. W jego kolekcjach dla Moschino, na jednym wybiegu spotykały się klasyczne kostiumy Chanel i logo McDonald’s, a kolorowe nadruki na tkaninach, imitujące opakowania napojów gazowanych, mieszały się z nawiązującymi do monogramu Louis Vuitton deseniami. Po ekscentrycznym pokazie z udziałem pracownic sieci fast food oraz modelek zawiniętych w „opakowania po płatkach śniadaniowych Frito-Lay”, pewnie nie raz zastanawialiście się, kto tym razem pojawi się na wybiegu u włoskiej marki. Wybór projektanta padł na kultowe zabawki firmy Mattel, jakimi niewątpliwie są uwielbiane przez dzieci lalki Barbie.
Swoją wiosenno-letnią kolekcją 2015 Jeremy Scott bez wątpienia podbił serca najmłodszych. Słodki pudrowy róż, szereg dodatków przypominających ukochane przez Barbie gadżety, prawdziwe królestwo kolorów i nadruków, kokardki, groszki, cekiny, wstążki i falbanki – trudno nie zwrócić uwagi małych dziewczynek na tak infantylne i barwne ubrania. Czy spotkają się one z podobnym zainteresowaniem docelowych klientek? Po ogromnym sukcesie poprzedniej kolekcji Moschino, widok entuzjastek mody paradujących w kostiumach ulubionych zabawek z dzieciństwa jest wysoce prawdopodobny.
Jeremy Scott od zawsze miał słabość do kontrowersyjnych połączeń i ekstremalnych pomysłów, o czym niejednokrotnie mieliśmy okazję się przekonać, oglądając pokazy jego autorskich kolekcji. Ekscentryczne hybrydy kultury masowej i wysokiej to już znak rozpoznawczy stylu amerykańskiego projektanta, dlatego porównywanie mody Scotta do promowanych przez inne marki tendencji nie ma najmniejszego sensu. Moda to również zabawa – czasem wypada na nią spojrzeć z lekkim przymrużeniem oka.