Londyn stawia na nowoczesne rozwiązania, nie zapominając o tradycji i historii brytyjskiej mody. Łączy klasyczne kroje i fasony z innowacyjnymi tkaninami. Po londyńskim Tygodniu Mody, spodziewaliśmy się charakternych i oryginalnych kolekcji, a nasze oczekiwania zostały spełnione przede wszystkim przez trójkę projektantów.
Po raz kolejny zachwycił Christopher Kane, który jak zwykle postawił na ciekawe rozwiązania konstrukcyjne oraz innowacyjne materiały. Kolekcje brytyjskiego projektanta są absolutnym dowodem na to, że z każdej, nawet najbardziej banalnej inspiracji można stworzyć coś, co wykracza poza przeciętność i oczywistość. Bo motywem przewodnim wiosenno-letniej kolekcji Kane’a są kwiaty. Sposób ich wykorzystania wykracza jednak poza standardowe przedstawienie popularnego wzoru. Kluczowe stały się inspiracje procesem fotosyntezy oraz przedstawienie płatków kwiatów jako ekwiwalentu kobiecej anatomii. Uwagę zwraca również sam sposób prezentacji projektów. Zaczyna się od niejednoznaczności, kończy się na większej dosłowności przekazu. Ta kolekcja rozwija się jak pąki kwiatów. Pokaz otwierają trzy czarne sylwetki, następnie na wybiegu pojawiają się wzorzyste i pastelowe tkaniny, które sugerują motyw przewodni całości. Delikatne, kobiece koronki, transparentne materiały i plisy kontrastują z wycięciami w kształcie płatków, przypominającymi metalowe łzy. Zwiewne halki pojawiają się obok sukienek ze sztywnych, opalizujących materiałów, a wszystko to prowadzi do finału, w którym znalazły się nadruki kwiatów i napisy „Flower” oraz „Petal”. To już kolejny sezon, który potwierdza regułę, że kolekcja Christophera Kane’a to prawdziwa wisienka na torcie londyńskiego Tygodnia Mody.
Oryginalne faktury i nowoczesne materiały tworzą również niepowtarzalny charakter wiosenno-letniej kolekcji Toma Forda. Gdyby Hans Rudolf Giger zajął się projektowaniem ubioru, to z pewnością jego kolekcje byłyby podobne do wiosenno-letnich propozycji Forda. Biomechaniczna, cybergotycka i mroczna, oparta na palecie, którą zdominowały przede wszystkim czernie, doskonale zrealizowała podstawowe założenia Toma Forda, jakimi były „seks, siła, kobiecość”. Faktury materiałów przypominają ornamenty, witraże i mozaiki, zdobiące wnętrza katedr gotyckich. Obok skóry pojawiają się ażurowe tkaniny i przezroczystości. Mroczną paletę przełamują ciepłe brązy, biele i odcienie różu oraz lustrzane aplikacje mieniące się w najrozmaitszych odcieniach kamieni szlachetnych. Co ciekawe, Ford idzie pod prąd bieżącym trendom, rezygnując z przeskalowanych sylwetek na rzecz dopasowanych krojów.
Godna uwagi jest także kolekcja Simone Rochy. Wiosenno-letnie propozycje brytyjskiej projektantki oscylują między punkiem, futuryzmem i klasyczną elegancją. Charakter projektów przywodzi na myśl stylistyczne rozwiązania punkowej mody „Conceptual chic” autorstwa Zhandry Rhodes. I tak pęknięcia i dziury na sukienkach zostały obszyte haftami z pereł. Jedwabie, tiule i koronki pojawiły się obok sztywnych, nowoczesnych tkanin, a charakterystyczne drapowania i falbanki zestawione z fryzurami mohawk stworzyły wizerunek podobny do zbuntowanych, punkowych księżniczek Rhodes. Uwagę przyciągały również drobne detale, takie jak podkolanówki obszyte aplikacjami z pereł. Takie subtelne cytaty, sięgające do historii punku, przypominają o drugim, nieco zapomnianym obliczu ówczesnej punkowej mody.