Do zwycięstwa dążył z impetem i dużą pewnością siebie. Wygrał, jak zapowiedział. Także jego słowa o własnym pokazie znalazły wczoraj swoje pokrycie w samym centrum stolicy. W industrialnych wnętrzach budynku Mysia3 Kuba „Jacob” Bartnik zaprezentował najnowszą kolekcję na jesień zimę 2015/2016 pod szyldem swojej marki Jacob Birge Vision. Zwycięzca pierwszej polskiej edycji programu Project Runway w trakcie przygotowań mówił, że to, co zobaczymy na wybiegu najlepiej określa słowo dzikość.
I zgodnie z tym uchwycił ją m.in. w obcisłych, bandażowych sukienkach kojarzonych z marką Herve Leger, stworzonych z pętających ciało modelki pasów. Dzikość przejawiała się także w różnorodnych zwierzęcych printach – cętki mieszały się ze wzorem przypominającym umaszczenie zebry czy skórę węża. Zestawiono je z szarością, czernią, czerwienią oraz militarną zielenią, co na myśl przywodziło kolekcje domu mody Balmain, który w ostatnich kolekcjach upodobał sobie tego typu kombinacje.
Na wybiegu pojawiły się także rozwiązania, którymi projektant chciał podkreślić seksowny wydźwięk kolekcji jak m.in. odsłaniające ciało sukienki i spódniczki stworzone z wykorzystaniem linek, które raz swobodnie zwisały, innym razem zostały przedstawione jako czerwono-niebieskie plecionki.
Damskie spodnie na wybiegu pojawiały się nie tylko w swojej tradycyjnej formie, ale także w wersji pozbawionej jednej z nogawek. Ten look musiał jednak ustąpić królującym na wybiegu sukienkom o różnych długościach i krojach, które zwracały największą uwagę. Nie zabrakło tych mini i midi, w których widoczne było nie tylko połączenie kilku faktur, ale także koncepcji. A tych na wybiegu było bardzo dużo. Mnogość printów, asymetrycznych cięć, rozwiązań, które niekoniecznie sprawdzą się poza wybiegiem, a także miszmasz inspiracji – wszystko to sprawiało wrażenie nadmiaru. Czy tym chciał zaskoczyć, zgodnie z zapowiedzią, sam siebie projektant? W programie poznaliśmy inną część jego możliwości, teraz Jakub Bartnik wychodzi poza swoją strefę komfortu. Pytanie, czy słusznie?