REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
Logotyp serwisu lamode.info
REKLAMA
noSlotData

FASHION WEEK POLAND PAŹDZIERNIK 2012 – EKSPERCI PODSUMOWUJĄ 7.EDYCJĘ

Zapytaliśmy grono wybitnych ekspertów branży mody o wrażenia i opinie na temat zakończonej właśnie 7.edycji Fashion Week Poland w Łodzi. Sprawdźcie, co mają do powiedzenia w tej kwestii znany fotograf Kuba Dąbrowski, Kasia Sokołowska, Marcin Świderek i Michał Zaczyński.

FASHION WEEK POLAND PAŹDZIERNIK 2012 – EKSPERCI PODSUMOWUJĄ 7.EDYCJĘ 8910 126772
REKLAMA
noSlotData

Reżyser pokazów mody Kasia Sokołowska, Kuba Dąbrowski uznany na świecie fotograf, współpracujący z globalnym portalem wwd.com, Michał Zaczyński, krytyk mody polskiej, wicenaczelny Fashion MagazineMarcin Świderek, obecnie szef działu mody magazynu Glamour konstruktywnie skomentowali dla LAMODE.INFO 7. edycję Fashion Week Poland. Największe rozczarowania i zaskoczenia, plusy i minusy, faworyci wśród projektantów i ci, którzy zostali nieco w tyle – okiem ekspertów z branży.

 

 

Kasia Sokołowskafot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/ Kasia Sokołowska, reżyser pokazów mody

 

Ciężko mówić o faworytach reżyserowi, o to trzeba by zapytać publiczność. Ja mam bardzo otwarty i przyjazny stosunek do projektantów, więc daleka jestem od ocen. Byłoby to zbyt subiektywne, a tym samym, mało profesjonalne.– mówi Kasia Sokołowska.

 

Zdradza nam jednak kilka swoich opinii.

 

Różna jest konwencja pokazów, są te bardziej rozbudowane, o bardziej skomplikowanej choreografii i dramaturgii, jak np. ostatni pokaz MMC podczas Fashion Week Poland. Ale jest też dużo pięknej mody w prostej oprawie. Jednocześnie, jako doświadczony reżyser, uważam, że nie zawsze oprawa musi być rozbudowana, żeby pokaz był emocjonujący.  Sama po tylu latach pracy, lubię zwyczajnie zachwycić się wyłącznie ubraniem. – mówi znana reżyser pokazów mody.

 

Zawsze jednak, również w Łodzi, czekam na modowe objawienia, kontrowersje, zaskoczenia. Ta praca musi być pasją, tylko wtedy ma sens. W Łodzi zawsze jestem ciekawa wyboru kolekcji zakwalifikowanych przez radę pogramową do Alei Projektantów. – komentuje Sokołowska.

 

Czy woli pani pracować nad autorskimi niezależnymi pokazami czy tu w Łodzi, gdzie mamy pokaz za pokazem?

 

To są trochę inne wyzwania, choć praca reżysera z projektantem jest bardzo podobna. Przy pokazie autorskim organizacja wygląda trochę inaczej, tu w Łodzi, podobnie jak na świecie, są pewne ograniczenia, wynikające z formuły Fashion Weeka, choćby jedna scenografia, która w sposób oczywisty ogranicza tworzenie kilkunastu odrębnych historii. Ale jest to też wyzwanie dla projektanta i reżysera.. Przy tak dużych imprezach modowych, ważne jest doświadczenie i aspekt logistyczny, zwyczajnie nie ma czasu na błędy. Pokazy są przecież co godzinę! Na backstage’u modelki są przebierane i mają zmieniany make up do każdego wyjścia na wybieg, bo każdy pokaz to zupełnie inny projektant, kolekcja, a co za tym idzie, zróżnicowana oprawa i stylizacja. Za kulisami pracuje ogromny sztab ludzi! Bez ich pracy nie byłoby to możliwe.– podsumowuje Kasia Sokołowska.

 

 

Kuba Dąbrowskifot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/ Kuba Dąbrowski, fotograf

 

Jakie są różnice między europejskimi Fashion Weekami, a naszą polską imprezą, pytamy fotografa Kubę Dąbrowskiego, współpracującego obecnie z Women Wear Daily.

 

Widzę przede wszystkim jedną systemową różnicę między łódzkim Fashion Weekiem a resztą, na których bywam. Ten polski  jest przede wszystkim wystawą, a europejskie przedsięwzięciami biznesowymi. Rzuca się to w oczy zwłaszcza, kiedy patrzę na to, kto siada w pierwszym rzędzie na pokazie Prada w Mediolanie (kupcy mający sklepy Prada w Rosjii czy Japonii), a tu w Polsce.  To jest pierwsza różnica – sednem innych Fashion Weeków są buyerzy, czyli kupcy,  to oni robią zamówienia, dziennikarze są częścią tego samego „ekosystemu”, a gwiazdy i inni goście, tylko dodatkiem. Tutaj, mam wrażenie, jest troszeczkę odwrotnie. Jest show, ale nie ma biznesu. To tak, jakby budować dom bez fundamentów. – stwierdza Kuba Dąbrowski.

 

Nie rozumiem także strefy zwanej Showroomem. W showroomach poza Polską pokazuje się kolekcje na kolejny sezon, w Polsce, na aktualny. To jest trochę takie wywrócenie idei Fashion Week. Kolekcje sprzedażowe na przyszły sezon jeszcze nie powstały, kupujemy wszystko na bieżąco. To nie tak działa.- dodaje.

 

A jak wygląda pod względem zdjęciowym Fashion Week Poland oczami fotografa, który bywa na pokazach największych światowych marek?

 

Londyn, Mediolan i Paryż to miasta o bardzo określonym stylu. W Anglii zobaczysz dużo ulicznego looku i modowych freaków, w Mediolanie wariacje na temat męskiej elegancji, a w Paryżu skomplikowany paryski szyk. W Polsce styl nie ma jednego mianownika  poza tym, że jak robi się zimno to wszyscy ubierają się ciepło.– żartuje Kuba. Nie widzę tego, co tam. Czegoś, po co mógłbym specjalnie tu przyjechać. Nie oceniając poziomu – nieskonkretyzowany polski styl. Są ludzie dobrze ubrani, tak samo dobrze jak w Londynie i innych miastach, ale nie mają wspólnej cechy. – komentuje.

 

Fajnie, że jest szum, jest o tej imprezie głośno, że ludzie żyją modą. Ale wydaje mi się, że brak wciąż fundamentów. Trzeba zainwestować w bilety lotnicze dla buyerów  np. z Chin. Żeby zobaczyli i kupili. Moda nie jest tylko sztuką dla sztuki, to przede wszystkim biznes. – fotograf podsumowuje rzeczowo.

 

 

Marcin Świderekfot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/ Marcin Świderek, Szef Działu Mody Glamour

 

Marcin Świderek w polskiej modzie działa od lat. Pracował dla Viva! Moda, Fashion Magazine, teraz zajmuje stanowisko Szefa Działu Mody Glamour. Zdradza nam swoich łódzkich faworytów.

 

Justyna Chrabelska – podobał mi się taki „streetowy przelot” przy fajnej muzyce. Maldoror przedstawił ciekawą koncepcję, poza tym lubię jego styl, taki sportowy street chic, choc wydaje się mroczny. Pokaz MMC widziałem już w Portugalii, ale super zabiegiem było pokazanie ponad połowy nowej kolekcji  tutaj w Łodzi. W Portugalii pokazali częśc pastelową, a tutaj zobaczyłem zupełnie coś innego. Rzeczy konstrukcyjne, w zupełnie innej kolorystyce. I chyba nawet bardziej podobało mi się teraz – kolekcja była bardzo rozbudowana. – mówi Marcin, a zapytany o rozczarowania dodaje, Żaden pokaz mnie nie rozczarował, bo wybierałem te które mnie interesują. – i słusznie.

 

 

Zaczyńskifot. Jakub Pleśniarski/LAMODE.INFO/ Michał Zaczyński, wicenaczelny Fashion Magazine, krytyk mody

 

 

Nie było jakichś wielkich rozczarowań, mogło być gorzej. – komentuje łódzki Fashion Week Michał Zaczyński, wicenaczelny Fashion Magazine i krytyk mody polskiej.

 

Drążąc temat rozczarowań, podaje nam swoje typy. Upiorna  muzyka i nędzna kolorystyka to wielkie błędy tej edycji. Zastanawiam się czy projektanci słuchają swojej muzyki wcześniej, czy to odpowiada temu co robią, czy takie uczucia chcą wywołać. Mam na myśli agresywny łomot i psychodeliczne zawodzenie. Takie udawanie wielkiej sztuki, zwłaszcza, gdy pokazuje się plejadę bawełnianych bluz, jest po prostu pretensjonalne. Poza tym męczący jest surowy wygląd ubrań, bazujących na ortalionie i jego pochodnych, nie wynikający z koncepcji, a z braku pieniędzy. Choc to akurat też wina braku wsparcia polskiej mody przez predestynowane do tego instytucje, czy fundacje, tak jak się dzieje na Zachodzie. – mówi Zaczyński.

 

Równie biedna była kolorystyka. – U nas wygląda to tak jakby kolor nie był w ogóle częścią składową mody, kolekcji. Podobno Polacy wolą czerń. – dodaje.

 

Czy w Łodzi coś Cię zachwyciło?               

 

Moi faworyci to kolekcje Tomaszewskiego, MMC i Michała Szulca. Ten ostatni zrobił bardzo dobrą, spójną i komercyjną całość, po raz pierwszy mi się jego pokaz autentycznie mi się podobał. Co do Polygonu liczyłem na więcej, ale to i tak światowy poziom. Podobał mi się też Maldoror. To jedyny obecnie projektant, który prowokuje. Wydawałoby się, że moda jest do tego idealną materią, a u nas nuda i grzecznie. Maldoror niewątpliwie korzysta na tym, że testuje widza swojego pokazu. No i Monika Ptaszek, choć bardzo mi się podobała w zeszłym sezonie, teraz rozczarowała. – Michał Zaczyński płynnie przechodzi do kolejnych rozczarowań – Materiały na wybiegu wyglądały na tanie. Wszechobecne, archaiczne i po prostu brzydkie logo raczej zniechęca niż zachęca do kupna kolekcji. A i sama ona, bazująca na banalnych bluzach i t-shirtach z liczbą 78, nie porywała. Fakt, kilka rzeczy było dobrych, ale gdzieś utonęło. Mam wrażenie, ze wielu projektantów nie ma w ogóle frajdy z projektowania, a wielu z nich nie daje rady robić pełnej kolekcji co sezon (Tomaotomo, DRZAŁ)…– ucina.

 

Cieszę się jednak, że dotarłem do Łodzi i wspieram polską modę. – powiedział nam Michał Zaczyński. I to chyba optymistyczne zakończenie. 

 

 

 

 

Zakupy na Lamode

noSlotData
noSlotData
podobne artykuły

REKLAMA
noSlotData