Serdeczne gratulacje zwycięstwa 9. edycji Fashion Designer Awards! To ogromny sukces dla studentki pierwszego roku projektowania ubioru – jak oceniasz swój udział w konkursie?
Dziękuję! To był mój pierwszy konkurs, więc przejście kwalifikacji wydawało mi się już dużym sukcesem. Zupełnie nie spodziewałam się, że dojdę do finału, ba!, że wygram! Nie chciałabym, aby zabrzmiało to zbyt skromnie, ale proszę mi uwierzyć, że dla świeżej studentki projektowania sama możliwość udziału w konkursie była już ogromną satysfakcją. A ogólny poziom był bardzo wysoki, wszyscy uczestnicy wykonali kawał dobrej roboty, pokazali świetne kolekcje. Wiem, że odniosłam wielki sukces i jestem z siebie naprawdę duma.
Pokonałaś ponad 270 uczestników FDA – co w Twojej kolekcji podbiło serca jury? Co wyróżniło ją spośród konkurencji?
Zgłoszeń było rzeczywiście wiele, więc tym bardziej czuję się wyróżniona. Co podbiło serca? O to należałoby zapytać samo jury. Tak naprawdę każda kolekcja była inna i ciężko mi je ze sobą porównać, ocenić. Niemniej sadzę, że moje projekty były w pewnym sensie zwykłe, a zarazem niezwykłe. Nie było w nich szarości i czerni, kolorów, których na polskich ulicach jest najwięcej. Kolekcja była bardzo kolorowa, ale świadomie ograniczyłam ją do trzech odcieni. Wykorzystałam warstwy, wycięcia i aplikacje, które sprawiły, że ubrania się wyróżniały. Jednak wciąż były to projekty, w których można po prostu wyjść na ulicę. Poszczególne jej elementy zestawić ze sobą lub do jednego z nich dobrać basic’owy top lub spodnie. Cieszę się, że udało mi się stworzyć coś, co spełnia te dwa warunki.
Celina Wesołowska w II etapie 9. edycji Fashion Designer Awards zaprezentowała jury pierwsze dwie sylwetki konkursowe (fot. Monika Szałek)
Jak sama przyznałaś, poziom konkursu był bardzo wysoki. Co stanowiło o sile tego wydarzenia?
Absolutnie, każdy z finalistów pokazał ciekawą kolekcję i wszystkie świetnie prezentowały się podczas gali finałowej. Modelki, muzyka, goście, wsparcie partnerów… klimat, jaki zbudowano wokół pokazu nadał mu efekt wow. Te wrażenia towarzyszyły mi, kiedy siedziałam na widowni – wszystko było przygotowane w 100% profesjonalnie, dopięte na ostatni guzik. Przechodzenie do każdego kolejnego etapu konkursu było dla mnie przede wszystkim zbieraniem doświadczenia. Dzięki udziale w FDA wiem już, na co zwracać uwagę, jakie błędy popełniłam i jak im w przyszłości zapobiec, a także, jak dobrze organizować sobie pracę. Tego typu wydarzenia otwierają przed nami wiele drzwi, dają możliwość pokazania się szerszej publiczności, spotkania z profesjonalistami. To bardzo, bardzo cenne. Poza tym, poznałam też innych młodych projektantów, z którymi do dziś jesteśmy w kontakcie, dzielimy się informacjami, cieszymy ze swoich sukcesów. I to jest bardzo fajne!
Rysunki żurnalowe i jeden z projektów ze zwycięskiej kolekcji Celiny Wesołowskiej (fot. Łukasz Jamroś)
Stypendium w MSKPU, staż w atelier zagranicą, 15 000 tys. złotych… w Twoje ręce trafiło mnóstwo wspaniałych nagród. Która z nich jest dla Ciebie szczególnie ważna?
Tak, wszystkie są naprawdę świetne! I każda z nich bardzo mi się przyda. A chyba szczególnie cieszę się z wyjazdów: do Chin na kurs projektowania mody i do Kijowa na staż u Artema Klimchuka oraz na konkurs Young Designers Contest, a także do Paryża na targi Premiere Vision z Microsoft Surface. To dla mnie szanse na to, aby zdobyć nowe, cenne doświadczenia, a poza tym, po prostu uwielbiam podróże! Z pewnością wrócę z nich pełna ciekawych inspiracji.
Tematem tegorocznej edycji było Tribute to Nature. Poprzez jaką inspirację i jakie środki wyrazu chciałaś złożyć tytułowy hołd naturze?
Inspirowałam się przede wszystkim ślimakiem nagoskrzelnym, więc można powiedzieć, że w kolekcji oddałam środowisko wodne. Przyglądałam się również zdjęciom mikroskopowym poszczególnych części ciała owadów. Chciałam, aby tkaniny były naturalne, dlatego zdecydowałam się na wełnę i dżins. Dodatki i aplikacje miały być spójne z resztą, więc wykonałam je z bawełnianej włóczki i filcu. Przy doborze kolorów kierowałam się ubarwieniem ślimaka.
Kolekcja Celiny Wesołowskiej zwycieżyła w 9. edycji konkursu Fashion Designer Awards (fot. Filip Okopny)
Na potrzebę finału musiałaś stworzyć cztery pełne sylwetki. Ile trwała praca nad Twoją kolekcją i co okazało się dla Ciebie największym wyzwaniem?
W zasadzie to wszystko tu było dla mnie wyzwaniem! Mam za sobą debiut na wielu płaszczyznach, nawet nie wiedziałam do końca, jak się za ten cały konkurs zabrać. Praca nad kolekcją była walką z czasem, szczególnie na ostatnich etapach tworzenia. W noc poprzedzającą finał spałam półtorej godziny, ale przecież nie ja jedyna! Począwszy od wyboru inspiracji, tkanin i dodatków, przez przelanie koncepcji na papier, po realizację pomysłów, cały proces trwał około trzech miesięcy. Nie ukrywam, że wymagało to ode mnie wielu poświęceń, bo do szkoły chodzę w weekendy, a w tygodniu pracuję na pełen etat. Wydobyłam z siebie wszystkie pokłady energii, ale jak widać, opłaciło się!
Dziś na polskim rynku pojawia się coraz więcej młodych, zdolnych projektantów, nowych marek modowych. Jaki jest Twoim zdaniem klucz do ich sukcesu?
To prawda, że konkurencja jest spora!(śmiech) Myślę, że poza kreatywnością, świeżością i nowatorskim podejściem, młodzi projektanci muszą wykazać się smykałką do biznesu lub zatrudnić do zespołu kompetentną osobę. Marketing i kontakt z klientem są dziś bardzo ważnymi elementami dla prosperującej marki – a nawet najlepszy produkt nie zawsze obroni się sam.
Nagrodę dla I. miejsca w konkursie wręczyła organizatorka i pomysłodawczyni FDA, Joanna Sokołowska-Pronobis (fot. Filip Okopny)
Skąd w Tobie wzięła się pasja do mody? Od czego zaczęła się Twoja przygoda?
Chyba nie chciałabym nazywać tego przygodą, bo te są z reguły piękne, ale stosunkowo szybko się kończą. A ja z modą kończyć nie chcę! Od zawsze ciągnęło mnie w tym kierunku – w dzieciństwie dużo czasu spędzałam z ciocią, która była krawcową i myślę, że to ona mogła mnie ukierunkować. Zawsze lubiłam też prace manualne, rysowałam ubrania, w szkole uwielbiałam zadania twórcze. Sprawiało mi to zawsze dużą przyjemność, a pewnego razu poprosiłam ciocię, aby nauczyła mnie szyć. Z czasem umiałam co raz więcej, a to stopniowo przybliżało mnie do realizacji marzeń. Postanowiłam zapisać się do szkoły i wtedy jakby cała ta machina… ruszyła.
Kto jest Twoim największym autorytetem w świecie mody i dlaczego?
Jestem daleka od jednoznacznych deklaracji, kto jest moim modowym guru, bo zwyczajnie cenię różnych projektantów i różne marki. Czasem bardziej doceniam je za twórczość i estetykę, czasem za stronę biznesową. Ostatnio za wzór do naśladowania postawiłam sobie Magdę Butrym – uwielbiam jej projekty i to, jak zarządza swoją marką. Marzy mi się, aby w przyszłości odnieść podobny sukces.
Goście specjalni pokazu, Joanna Sokołowska-Pronobis oraz laureaci tegorocznej edycji Fashion Designer Awards (fot. Filip Okopny)
Jakie plany na przyszłość ma Celina Wesołowska?
Moje plany na najbliższą przyszłość można określić jednym słowem: zmiany. Zaczęłam je wprowadzać jeszcze przed finałem, ale nie ukrywam, że wygrana dodała mi odwagi i otworzyła wiele możliwości. Chciałabym powołać do życia markę, o której myślę już od kilku lat i w końcu przyszedł na nią chyba odpowiedni moment. Czeka mnie wiele pracy, ale mam nadzieję, że trud ponownie się opłaci i za jakiś czas będę mogła pokazać Wam efekty. We wrześniu rozpoczynam kolejny rok nauki, a potem ruszam z pracą nad kolekcją dyplomową.
Trzymamy kciuki!
POWIĄZANE: RELACJA Z GALI FINAŁOWEJ 9. EDYCJI FASHION DESIGNER AWARDS