Ci, którzy znają „Rzym” Federico Felliniego, z pewnością pamiętają słynną scenę z filmu włoskiego mistrza, jaką był pokaz „mody sakralnej”. Parada duchownych prezentująca na sobie awangardowe stroje liturgiczne i nakrycia głowy, która po pewnym czasie zamieniła się w korowód zjaw i dziwadeł, prędzej czy później musiała stać się inspiracją dla projektantów.
W scenie z „Rzymu” Felliniego, na pierwszy plan wyszły przede wszystkim ironia i obrazoburczość – w pełni zrozumiałe, bo wyrażające antyklerykalną postawę samego reżysera oraz pokazujące pustkę duchowego świata. Co w takim razie musi zrobić projektant, sięgający po tego typu inspiracje, by jego kolekcja była w stanie się obronić? Zaprezentować modę na bardzo wysokim poziomie estetycznym, która aby wzbudzić zachwyt, wcale nie potrzebuje głębszego przesłania.
Przy okazji pokazu swojej jesienno-zimowej kolekcji, Thom Browne wykorzystał ścieżkę dźwiękową z „Rzymu” i zaprezentował na wybiegu sylwetki inspirowane strojami duchownych. W przeciwieństwie do dzieła Felliniego, jego pomysł jest bardziej wyrazem fascynacji dziedzictwem Kościoła Katolickiego, niż formą jego krytyki.
Tym sposobem, na wybiegu zobaczyliśmy charakterystyczne dla stylu Browne’a projekty o przeskalowanych formach i fantazyjnych krojach oraz sporą różnorodność tkanin, utrzymanych w odcieniach złota, czerni, szarości i srebrnego. Oszczędną paletę rekompensowały faktury materiałów, jakie pojawiły się w kolekcji. Znajdziemy w niej żakardy, laminowane złotem tweedy, koronki, futro czy powlekane srebrnymi nićmi szare flanele. Detalami, które podkreślały „sakralną inspirację” były przede wszystkim różańce, zaprezentowane albo w formie naszyjnika, albo przewiązane w biodrach jako pasek. Blond peruki z koronkowym welonem oraz pomalowane czarną farbą koniuszki palców dodały stylizacjom gotyckiego mrocznego charakteru.