Tak naprawdę, o legendarnej marce Schiaparelli cały świat przypomniał sobie niecały rok temu, kiedy to znany projektant Christian Lacroix zaprezentował swoją kolekcję w hołdzie dla jej twórczyni – Elsy Schiaparelli. To był wyraźny znak, że słynna marka wraca na salony. Kilka miesięcy temu poznaliśmy nazwisko projektanta, który obejmie stanowisko dyrektora kreatywnego domu mody. Został nim Marco Zanini, tworzący do niedawna pod szyldem Rochas. Przy tej okazji, dowiedzieliśmy się, że oprócz kolekcji haute couture, szykuje się również premierowa odsłona linii ready-to-wear.
Pierwszy zdecydowany krok już za marką. Po 60. latach od swojego ostatniego pokazu haute couture, zobaczyliśmy jej nową odsłonę na paryskim wybiegu. Zanini, wykorzystując schedę znanego domu mody, postanowił wskrzesić jego wizerunek, jednocześnie dodając mu współczesnego charakteru. Świeżość i innowacyjność od zawsze były kluczowe w filozofii Schiaparelli, o czym kilka miesięcy temu wspominał sam projektant. „Moim życzeniem jest ożywienie niesamowitej estetyki ikonicznego domu mody couture” – brzmiało oficjalne oświadczenie Zaniniego. Tuż przed premierą wiosenno-letniej kolekcji haute couture powiedział: „Ona była punkiem przed powstaniem punku. Popem przed narodzinami popu”.
Na wybiegu zobaczyliśmy charakterystyczną dla Elsy Schiaparelli paletę intensywnych kolorów oraz ikoniczne, kojarzone z projektantką surrealistyczne detale ze sporą dawką poczucia humoru. Zanini zrezygnował jednak z takich oczywistości jak homary czy kapelusze-buty, proponując równie pomysłowe dodatki od znanego projektanta nakryć głowy – Stephena Jonesa (kapelusze- łódki oraz czapka przypominająca wiązkę gałęzi).
Na oryginalnych kreacjach pojawiły się ręcznie malowane grafiki, drapowania, misternie tkane hafty, a ich charakter uzupełniały ozdobne dodatki takie jak wystawna biżuteria (spinki i pierścienie przypominające mięsożerne rośliny, opalizujący bluszcz w formie bransoletki) czy strusie pióra.
Zanini doskonale operuje zdecydowanymi kontrastami – między tradycyjnymi a innowacyjnymi krojami, męskim (marynarki, koszule i luźne spodnie w kant) a damskim krawiectwem (wieczorowe suknie) oraz paletą delikatnych pasteli i krzykliwych kolorów. Widać, że projektant doskonale czuje istotę marki Schiaparelli, stąd jego debiut zdecydowanie można uznać za udany. Jedyne, czego nie osiągnął Marco Zanini, a co zawsze udawało się Elsie Schiaparelli, to skuteczne zszokowanie publiki. To jednak żaden zarzut do projektanta – jak wiemy, historia mody w pewnym sensie wyczerpała już limit tego typu zaskoczeń.