Na swoim koncie ma przygodę z tańcem i pracę jako stylista fryzur. Obecnie jednak poświęcił się w 100% projektowaniu. Nie oznacza to jednak, że z sentymentem nie wraca do własnych korzeni i zajęć z przeszłości. Tym razem Robert Kupisz zabrał nas bowiem w podróż nie w zakamarki historii, ale w głąb swojego życiorysu, do momentu, kiedy związany był z Operą Paryską. Tam pracował przy przedstawieniach Krzysztofa Warlikowskiego, gdzie zajmował się fryzurami występujących. To właśnie podglądanie pracy tancerzy od kulis stało się jego najmocniejszą inspiracją w kolekcji Opera na jesień zimę 2015/2016, którą wczoraj zaprezentował w warszawskim Soho Factory.
Industrialna hala tego wieczora rozbrzmiała dźwiękami muzyki klasycznej, która wyznaczała rytm ukazywania się na wybiegu kolejnych sylwetek. Pokaz otworzyły bardzo sportowe propozycje, które kojarzą się raczej z treningiem i przygotowaniami do przedstawienia, niż finalnymi strojami scenicznymi. I taki też widać był zamysł projektanta – by od wygodnych szortów, dresowych spodni, przylegających do ciała bluzek i tank topów przejść do ozdobnych, bardziej eleganckich looków. Choć Kupisz poruszał się w obszarze dobrze sobie znanym – mody wygodnej, streetowej i bardzo casualowej – postanowił poeksperymentować z estetyką glamour. I na wybiegu po raz pierwszy zaprezentował nie tylko pastelową paletę barw, ale także zdobienia w postaci cekinów, frędzli czy posrebrzanych aplikacji. Jak przystało na pokaz dedykowany najchłodniejszemu sezonowi w roku, nie zabrakło w nim wielu okryć wierzchnich – obszernych płaszczy, kożuchów czy peleryn, które zestawiono z delikatnymi tiulami i jedwabiami oraz czółenkami marki Kazar.
Całość – zarówno w przypadku damskich, jak i męskich propozycji – spajały nie tylko pióra we włosach modeli i modelek, ale także wszechobecne zamki, które projektant umieszczał nie tylko na sportowych bluzach czy dopasowanych sukienkach, ale także eksponował przy okazji bardziej eleganckich projektów. Tuż obok nich na wybiegu w niemalże każdej sylwetce pojawiał się motyw pegaza – czy to na opasce czy w postaci naszywek – który symbolizować ma natchnienie i zdobienia kojarzone z antycznymi teatrami. Jednak motywem, który najbardziej rzucał się w oczy i który, jak niegdyś chociażby słynny już orzełek, zdobił wiodące projekty kolekcji, czyli t-shirty, była maska. Symbol ten, kojarzony z teatrem, nie był jednak przedstawiony w swojej tradycyjnej formie. Robert Kupisz postawił bowiem na maskę gazową, która nawiązywać ma do czasów współczesnych i wszechobecnego zagrożenia, które ze sobą niosą.
Sylwetki inspirowane baletem połączone z tymi nawiązującymi do ubioru elit tamtych lat miały ukazać momenty codziennej pracy tancerzy, kiedy doskonalą swoje umiejętności oraz chwile triumfu i sukcesu. A podobnie jak w tańcu, tak i w modzie liczy się konsekwencja. Robert Kupisz związany i z jednym i z drugim tematem, jak widać wie o tym bardzo dobrze, co pokazuje w swoich kolekcjach, trzymając się od początku obranego przez siebie kierunku.