Kate i Laura Mulleavy są, możemy to powiedzieć z ręką na sercu, duetem absolutnie wyjątkowym. Dwie, nieco wycofane i nie szukające blasku fleszy dziewczyny jedną mini-kolekcją podbiły serce Anny Wintour i, nieagresywnie, a zarazem stanowczo wyznaczyły nowe standardy w amerykańskiej modzie. Marka Rodarte zaskakuje co sezon, konsekwentnie udowadniając, że redaktor naczelna Vogue’a znów miała rację.
Jesienno–zimowa kolekcja powstała z inspiracji australijskim kontynentem i jego pierwszymi osadnikami. Estetyka gdzieś z pogranicza surowych purytańskich norm i udogodnień kolonialnej garderoby, jest jednocześnie nostalgiczna i nowoczesna. Projektantki Rodarte zwracają uwagę na detale – jak choćby obity metalem obcas, którego kształt oparto na konstrukcji kieszonkowego noża XIX-wiecznych podróżników czy, obcas ze sztucznego tworzywa, wypełniony różnokolorowym piaskiem. Stałym elementem i charakterystyczną cechą wszystkich kolekcji sióstr Mulleavy są mocno zaakcentowane ramiona rodem z epoki wiktoriańskiej, wysokie kołnierze i tradycyjnie skrojone spódnice w kształcie tulipana.
Trudno znaleźć w dotychczasowej modzie punkty odniesienia, na których mogłaby się opierać marka Rodarte. Jej oryginalność i niepowtarzalność stała się sztandarem sióstr projektantek, nie tworzących w nurcie aktualnych i przyszłych trendów, lecz z całą pewnością na nie oddziaływujących.