Temat seksu w modzie to w zasadzie nic nowego. Pojawia się od lat na światowych wybiegach – w mniej lub bardziej dosłownych formach. Nieustannie przewija się też w kampaniach czy sesjach zdjęciowych. Za jednego z mistrzów posługiwania się tym motywem uznawany jest Tom Ford, którego niemalże każda kolekcja jest hołdem złożonym jawnej seksualności. Już za czasów pracy dla domu mody Gucci przyzwyczaił nas do modowej perwersji, a wtórowała mu w tym Carine Roitfeld, która współpracowała z Fordem przy kampaniach marki. Teraz temat ten znalazł swoje miejsce także na polskim rynku – najpierw w kolekcji basic Łukasza Jemioła, by wczoraj zawładnąć pokazem duetu Paprocki[&]Brzozowski. Projektanci bowiem potraktowali go bardzo dosłownie nazywając tak swoją kolekcję na wiosnę lato 2015. Tym samym jeszcze bardziej rozpalili oczekiwania, które i tak podgrzewają znane nazwiska z ugruntowaną pozycją.
Już pierwsze sylwetki, które pojawiły się na wybiegu, zwiastowały różnorodność materiałów, które miały dominować w kolekcji – jedwabie, koronki, dresowa dzianina czy żakardy. Chwilę później miało się okazać, że sylwetki w kolorach beżu, bieli, pudrowych róży, czy czerni, będą przeplatać się przez cały pokaz z wyrazistymi kolorami. Na wybiegu co rusz pojawiały się projekty w odcieniach amarantu, żółtego czy indygo. Królowały tradycyjnie już sukienki – koktajlowe, wieczorowe czy te, zdecydowanie bardziej przeznaczone na co dzień. Nie zabrakło damskich garniturów, długich marynarek, które z powodzeniem modelki prezentowały założone jedynie na bieliznę, połyskujących koszul czy topów noszonych do spodni dzwonów, a także propozycji dla panów oraz bluzy z motywem przewodnim, która tym razem została zwieńczona napisem SEX.
Błysk przeplatał się z matem, falbany z asymetrycznymi cięciami, mocno letnie kolory ze stonowaną paletą barw. Kontrastów na wybiegu było wiele. Co jakiś czas wzrok przykuwała ciekawa konstrukcja uchwycona m.in. w sukienkach z zakładkami na plecach czy z ciekawymi cięciami nakładanymi na siebie warstwowo. Koronkowe „łaty”, drobne zawieszki doczepiane gdzieniegdzie czy powiewające jedwabie doszyte u dołu sukienek – dużo było także detali, które momentami nieco przytłaczały i zaburzały zgrabność naprawdę udanych projektów.
Wracając do Forda i Roitfeld – był to duet, który doskonale rozumiał związek seksu i mody. Bo obie te kwestie mają ze sobą wiele wspólnego. Przede wszystkim to, że z założenia powinny wywoływać silne emocje i spełniać nawet najbardziej wybujałe oczekiwania. Jeżeli nie za pierwszym, to z nadzieją, że będzie tak kolejnym razem.