Dziewczęce marzenia i nieposkromiona młodzieńcza fantazja zdają się nieodmiennie inspirować projektanta domy mody Nina Ricci, Petera Coppinga. Jesienno-zimowa kolekcja jest w pewnym sensie metaforą tych dwóch pór roku – rozpoczyna się melancholią, smutkiem po mijającym lecie, by później przejść przez radosny okres świąt Bożego Narodzenia i zachwycić się surowym, zimowym krajobrazem.
I tak, pokaz kolekcji rozpoczął się sylwetkami w czerni, fiolecie i burgundzie, niedługo potem skłaniając się ku jasnym, pastelowym beżom i szarościom, aż po pudrowy róż, złoto i błękit. Wśród tkanin wykorzystano satynę i śliskie jedwabie, zestawiając je z ciężkim aksamitem i grubą wełną. Kroje sukienek, żakietów, swetrów i płaszczy przywodzą na myśl dorastającą księżniczkę – już nie dziewczynkę, ale jeszcze nie kobietę, próbującą odnaleźć własny styl w oparciu o to, co nosiła dotychczas. Stąd w kolekcji pojawiają się „poważne” długie suknie i kapelusze z dużym rondem, ale i koronkowe sukienki oraz urocza biała pelerynka z futra.
Wydaje się, że kolekcje zaprojektowane przez Coppinga funkcjonują gdzieś obok głównego nurtu trendów, zapożyczając – nie do końca dosłownie – pojedyncze elementy ze światowych tendencji. Być może nie są to ubrania uniwersalne, ale przecież moda to marzenia, a nie wyłącznie funkcjonalność i sztuka użytkowa.