Marka Wittchen słynie z wysokiej jakości wyrobów skórzanych od portfeli, przez rękawiczki, po torebki i buty. Do swojego asortymentu wprowadziła na początku grudnia także perfumy – idąc tym samym wzorem światowych domów mody.
O początkach firmy, strategii i planach na przyszłość rozmawiamy z wiceprezes Panią Moniką Wittchen.
Firma Wittchen działa na rynku już ponad dwadzieścia lat. Proszę opowiedzieć nam, jakie były jej początki?
Firma powstała w Poznaniu w roku 1990, w czasach transformacji Polski. Zaczęło się od tego, że mój mąż Jędrzej Wittchen – bardzo lubi podróże i podczas jednej z wypraw do Azji, postanowił sprowadzić partię wyrobów skórzanych do Polski. Nasz rynek był wówczas bardzo chłonny, sztuką bowiem było zdobyć towar, a nie sprzedać. Stąd jego pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, a produkty rozeszły się błyskawicznie. Ten sukces sprawił, że mąż postanowił kontynuować działania i stworzył markę nadając logo bezimiennym produktom. W ciągu następnych lat Wittchen z małej, lokalnej firmy zaczął rozrastać się w coraz większą. W efekcie po 10 latach firma przeniosła siedzibę do Warszawy, a obecnie jest już spółką akcyjną i poza marką Wittchen ma też drugi brand VIP Collection.
Czy strategia firmy Wittchen była jasno określona od samego początku? Czy może o sukcesie zadecydował przypadek?
Mężowi od początku zależało na produkcji dóbr luksusowych – bardzo wysokiej jakości, ręcznie robionych, wysublimowanych – to było zbieżne z jego poglądami. Żartujemy, że nie bylibyśmy w stanie zarządzać sprzedażą towarów masowych i tanich – prestiż i elegancja to jest bowiem to, co umiemy najlepiej. Od samego początku naszym założeniem było stworzenie brandu luksusowego.
Czy miało to odzwierciedlenie także w strategii komunikacji marki? Wielu Polaków wciąż kojarzy Wittchen z zagranicznym brandem – czy jest to celowe?
Zamierzone od początku było jedynie to, aby marka była zbieżna z nazwiskiem, a ponieważ dziadek męża był Niemcem, w sposób niezamierzony wkradła się niemieckość. Z pewnością na początku działalności było to dla nas pewnym atutem, Polacy nie mieli bowiem wówczas zaufania do rodzimych wyrobów. Jednak od wielu lat podkreślamy, że jesteśmy polską firmą i jest to coraz bardziej cenione.
Na rozwój których rynków szczególnie kładziecie Państwo nacisk?
Stawiamy przede wszystkim na rynki wschodnie, które mają duży potencjał rozwojowy. Już od wielu lat jesteśmy obecni z naszym brandem w Rosji, Ukrainie, na Białorusi, na Litwie i w Czechach, gdzie odwiedzić można dokładnie takie same salony sprzedaży, jak te w Polsce.
Salony Wittchen w ostatnim czasie ulegają zmianom. Ten w Złotych Tarasach został otwarty w innej niż dotychczas stylistyce. Czy taka zmiana czeka wszystkie punkty sprzedaży?
W tej chwili marka Wittchen to sieć salonów firmowych oferujących pełen asortyment wyrobów skórzanych – od portfeli, przez torebki, po paski czy rękawiczki, aż po buty. Obecnie nasze salony przechodzą lifting – są odświeżane, zmieniają kolorystykę – jest to wynikiem unowocześniania wizerunku. Salon w Złotych Tarasach to nasz flagowy butik Wittchen Shoes – pierwszy salony wyłącznie z obuwiem. W Polsce brakuje sklepów z ręcznie robionym obuwiem o świetnym wzornictwie i do tego w przystępnych cenach, więc z pewnością będziemy rozwijać ten koncept w kolejnych galeriach handlowych.
Nie tylko sam wystrój salonów uległ zmianie, ale także kolekcje. Ta najnowsza wydaje się być zdecydowanie bardziej nawiązująca do aktualnych trendów. Czego jest to wynikiem?
Wittchen słynie z wyrobów klasycznych i to jest nasza siła, nasz rdzeń. Takie produkty są potrzebne, ponieważ są ponadczasowe. Jako marka musimy jednak nadążać za trendami, stąd w kolekcjach pojawiają się linie ekstrawaganckie i nawiązujące do obowiązującej stylistyki.
Ostatnio wzorem światowych liderów otworzyli się Państwo również na nowy segment i w Waszym portfolio produktów pojawiły się perfumy. Kojarzy nam się to jednoznacznie ze strategiami światowych domów mody, jak Louis Vuitton czy Hermes. Czy w przyszłości chcą Państwo stać się właśnie takim modowym gigantem w Polsce?
Chylimy czoła przed wielkimi, światowymi markami. Są to potentaci, których obserwujemy i którymi staramy się w pewnym stopniu inspirować. Wiemy, że w Polsce jesteśmy marką o ugruntowanej pozycji, mamy bardzo dużą bazę stałych klientów, więc chcieliśmy zaoferować im kolejny produkt pod marką Wittchen. Naszym zdaniem jest to naturalna droga rozwoju marek w dziedzinie dóbr luksusowych – przenoszenie marki na produkty komplementarne, wydaje się więc nam, że jest to trafiony pomysł.
Oprócz standardowych działań promocyjnych angażują się Państwo również w inne działalności jak golf czy własny magazyn. Co zaskoczy nas w przyszłym roku?
Obecnie skupiamy się na tym, aby rozwijać nasz drugi brand VIP Collection. Marka Wittchen ma już ugruntowaną pozycję na rynku, jesteśmy partnerem pola golfowego, mamy magazyn Wittchen, rozszerzamy markę o kolejne produkty czy też subbrandy – tak jak Wittchen Shoes. Natomiast VIP Collection jest marką multibrandową, w której konsekwentnie chcemy rozwijać asortyment związany z podróżą – czyli torby, walizki. Jest to związane z tym, że Polacy coraz więcej podróżują, więc takie produkty są potrzebne.
Niewiele osób wie, że Wittchen bardzo angażuje się społecznie, a sama firma zatrudnia osoby niepełnosprawne. Czy w branży luksusowej jest miejsce na takie działania?
Od wielu lat zatrudniamy osoby niepełnosprawne. Oprócz tego wspieramy szkołę dla dzieci niedowidzących w Laskach pod Warszawą. Jesteśmy firmą, która chce pomagać. Czujemy potrzebę, aby poza działalnością biznesową dzielić się z innymi. Jest to dla nas naturalne.
Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszej pomyślności w następnych latach działalności.