Śmierć Thomasa Burberry nie oznaczała kresu założonej przez niego marki. Dzięki rewolucyjnym wynalazkom, rodzinna firma nie traciła na swojej popularności, stając się prawdziwą potęgą w dziedzinie brytyjskiego przemysłu tekstylnego. Cieszące się ogromnym zainteresowaniem trencze nie tylko stały się synonimem brytyjskości, ale również urosły do rangi produktu kultowego oraz niezbędnego elementu codziennej garderoby.
O ponadczasowości słynnych beżowych trenczy świadczą także liczne produkcje filmowe, w których wizerunek głównych bohaterów utrwalił się w pamięci widzów również dzięki modnym okryciom wierzchnim. Jeśli kojarzycie słynny pocałunek Humphreya Bogarta i Ingrid Bergman z „Casablanki”, to być może zwróciliście również uwagę na charakterystyczny dla stylu głównego bohatera, Ricka Blaine’a, płaszcz Burberry. Do podobnej romantycznej sceny z udziałem beżowego trenczu doszło również w „Śniadaniu u Tiffany’ego” , w którym zagrali ówczesna ikona stylu Audrey Hepburn i George Peppard.
W świecie filmu, uniwersalne okrycie wierzchnie było nie tylko podstawą stylizacji wielu elegantek, ale stało się również obowiązkowym uniformem dla każdego detektywa, szpiega czy policjanta. Ekranowa rzeczywistość niewiele różniła się od życia – trencze wyskakiwały niemal z każdego rogu ulicy, kochała je brytyjska Królowa oraz ikona punk rocka – Sid Vicious.
Nie inaczej potoczyły się losy słynnej kratki Burberry, która podobnie jak trencz stała się niezwykle rozpoznawalna dla brytyjskiej marki. W dekadzie lat 60. zdobiła już nie tylko podszewki modnych trenczy, ale pojawiała się również na akcesoriach – szalikach, torebkach czy walizkach. Mimo ogromnego sukcesu sprzedażowego ubrań i dodatków ze słynną beżową kratką, popularność tego wzoru miała również swoją słabą stronę. Nie dość, że stał się on nieustannie podrabiany, to jeszcze upodobali go sobie kochający piłkarskie rozróby angielscy kibice.
Problem rozpoczął się w latach 80., kiedy fani piłki nożnej, na znak patriotyzmu, zaczęli silnie identyfikować się z lokalnymi markami. Wśród nich znaleźli się kibice z Wielkiej Brytanii, którzy potraktowali słynną kratkę Burberry jako prawdziwy symbol narodowy. Przeważającą część tej grupy stanowili przedstawiciele klasy robotniczej i bezrobotni z „subkultury” chavs (podobno znaczenie słowa jest związane z akronimem „Council Housed and Violent”– „mieszkający w budynku socjalnym i agresywny”). Tym samym, opatrzona wszystkim beżowa kratka, stała się prawdziwą obsesją brytyjskich dresiarzy. Pojawiała się na ich ubraniach od stóp do głów oraz „zdobiła” ich plecaki, czapki z daszkiem i szaliki. To jednak nie wszystko – panie prezentowały ją dumnie na swoich długich plastikowych tipsach, a wnętrza ich mieszkań zdobiły obrusy i kuchenne zasłonki w popularny wzór marki. Zdarzało się również, że czerwono-czarno-beżowy motyw pojawiał się na fasadach budynków, deskach klozetowych i maskach samochodów.
Kiedy jeszcze kratkę zaczęła promować pozbawiona dobrego gustu i nie grzesząca talentem aktorskim gwiazda oper mydlanych Danniella Westbrook, los słynnej „Haymarket Check” był przesądzony – kratka Burberry stała się synonimem tandety. Zaczęto ją kojarzyć bardziej z lokalnymi tanimi bazarami, niż z ekskluzywnymi butikami. Co gorsza, wszelkie starania o zachowanie dobrego imienia marki stały się walką z wiatrakami. Otóż, podrobienie popularnego wzoru nie należało do najtrudniejszych zadań – wystarczyło tylko poszerzyć lub wydłużyć o milimetr jeden element, by zbić wszelkie argumenty o naruszeniu jakichkolwiek praw autorskich.
Zniechęcenie do modnego wzoru było tak ogromne, że wszyscy entuzjaści beżowej kraty stali się nieproszonymi gośćmi większości londyńskich klubów. Prestiżowa brytyjska marka straciła na swoim znaczeniu również w luksusowych domach towarowych, takich jak Selfridges czy Harrods, które postanowiły zrezygnować ze współpracy z Burberry.
Z poważnego kryzysu markę wydobyła Amerykanka – Rose Marie Bravo, która zaczęła sukcesywnie odświeżać jej nudny wizerunek. W 2006 roku w szeregach znanej firmy pojawiła się nowa dyrektor generalna, Angela Ahrendts, a wraz z nią nastąpił całkowity rebranding Burberry. Ikoniczna kratka zaczęła znikać na drugi plan i zastąpiły ją nowe materiały, a w kampaniach promujących kolekcje Burberry zaczęły się pojawiać popularne gwiazdy i top modelki. Kiedy jeszcze miejsce Roberto Menichettiego zajął nowy dyrektor kreatywny marki – Christopher Bailey, brytyjska firma momentalnie powróciła do czasów swojej świetności.
Obecnie Bailey przejął także obowiązki Angeli Ahrendts, pełniąc tym samym dwie poważne funkcje w jednej z najbardziej prestiżowych brytyjskich marek. Patrząc na świetne rezultaty sprzedaży, precyzyjnie budowany wizerunek oraz ogromną popularność firmy, wydaje się, że nic jest teraz w stanie przeszkodzić jej ugruntowanej silnej pozycji na rynku mody.
O początkach marki Burberry przeczytacie TUTAJ.