Jeśli znacie „Sprawę Kramerów” Roberta Bentona, to być może macie w pamięci obrazek Meryl Streep przechadzającej się w beżowym trenczu Burberry po Central Parku. Ten absolutny klasyk niejednokrotnie pojawiał się na srebrnym ekranie, a projekty brytyjskiej marki stały się obowiązkowymi w garderobie bohaterów filmowych granych przez Gretę Garbo, Humphreya Bogarta, Rosalind Russell, Audrey Hepburn czy Petera Sellersa. Zresztą moda na nieśmiertelne trencze i charakterystyczną kratkę Haymarket Check panowała nie tylko na ekranie. Bo fenomen marki Burberry od zawsze polegał przede wszystkim na tym, że jej target nie ograniczał się tylko do jednej grupy klientów. Beżowy trencz pasował zarówno brytyjskiej Królowej, jak i zbuntowanym muzykom rockowym. Mimo ogromnej popularności i niezliczonej ilości sukcesów, Burberry niejednokrotnie zaliczyło kilka fatalnych w skutkach upadków. Zanim jednak do nich przejdziemy, zacznijmy od początku.
Thomas Burberry – założyciel marki
Historia słynnej brytyjskiej marki zaczęła się w Basingstoke, w angielskim hrabstwie Hampshire, kiedy to w roku 1856, młody, zaledwie 21-letni Thomas Burberry założył mały sklepik z konfekcją męską przy Winchester Street. Na pierwsze sukcesy nie musiał długo czekać. Dzięki doskonałej jakości tkanin i perfekcyjnemu wykonaniu swoich płaszczy, szybko zyskał grono swoich stałych klientów. Nie minęło wiele czasu, a popularność młodego sukiennika stała się tak wielka, że mały sklepik przeobraził się w przestronny magazyn.
Wielkim przełomem dla marki było wynalezienie przez Thomasa Burberry wełnianej tkaniny zwanej gabardyną. Nieprzemakalny, niezwykle trwały i pozwalający ciału oddychać materiał okazał się niezastąpiony w produkcji płaszczy. Biorąc pod uwagę deszczowe warunki pogodowe panujące w Wielkiej Brytanii, trudno się dziwić rewolucji, jaką wywołała gabardyna. Zresztą nieprzypadkowo tak nazwana, bo etymologia słowa „gaberdine” odnosi się do słynnej Szekspirowskiej „Burzy”, gdzie jeden z bohaterów dramatu, potwór Kaliban chronił się przed sztormami właśnie dzięki okryciu zwanemu gabardyną. „W obawie przed burzą ukryłem się pod opończą tego martwego odmieńca” (ang. my best way is to creep under his gaberdine) – powiedział Trinkulo do Stephano. Tym właśnie sposobem rozkochany w dziełach Szekspira Thomas Burberry, nadał nową właściwość słowu, które wcześniej nie miało żadnego konkretnego znaczenia, a sam materiał okazał się prawdziwym triumfem brytyjskiej marki.
Sklep Burberry na Haymarket 30 w Londynie, 1891 rok
Gabardynowe ubrania Burberry cieszyły się wielkim powodzeniem wśród lotników, polarników, baloniarzy i alpinistów. Ci, którzy uprawiali sporty zimowe, uważali je za niezbędne do ochrony przed siarczystym mrozem, a dla rybaków stały się one doskonałym okryciem podczas sztormów. Nawet sam król Edward VII docenił niezastąpione właściwości gabardyny. Jego słynne słowa „Przynieś mi moje Burberry”, którymi ponoć zwrócił się do swojego kamerdynera, były absolutnym dowodem na to, że materiał powoli stawał się synonimem marki. Dobra sława Burberry nie została zignorowana przez angielskie ulice i tym sposobem codzienna garderoba mieszkańców Wielkiej Brytanii zapełniła się płaszczami, damskimi kapeluszami i tweedowymi pelerynami od znanej marki.
W 1891 roku, na ulicy 30 Haymarket, na londyńskim West Endzie, otworzył się sklep Thomas Burberry [&] Sons ( firmę ojca wspierali synowie Thomas Newman Burberry i Arthur Michael Burberry). Nie minęło wiele czasu, a marka wypuściła swój kolejny rewolucyjny produkt, jakim był płaszcz Tielocken, pierwowzór powszechnego dziś trenczu, spopularyzowany przez brytyjskich żołnierzy w czasie drugiej wojny burskiej na terenach Południowej Afryki. Gabardynowe płaszcze pod względem jakości i funkcjonalności zdały egzamin śpiewająco, a o niezastępowalności unikalnego materiału przekonywano się niejednokrotnie. Zrobione z niego namioty sprawdziły się doskonale podczas wyprawy na biegun południowy Roalda Amundsena. Inny polarnik, sir Ernest Shackleton stwierdził nawet, że gabardynowe ubranie uratowało mu życie, gdyż dzięki niemu nie nabawił się odmrożeń podczas swojej podróży na Antarktydę. Takie rekomendacje potwierdziły tylko, że gabardyna Thomasa Burberry to rewolucyjny wynalazek, któremu próżno szukać konkurencji.
Nic dziwnego, że kiedy wybuchła I Wojna Światowa, to właśnie do Thomasa Burberry zwrócono się ze zleceniem zaprojektowania płaszczy wojskowych. Skoro niejednokrotnie sprawdziły się w najbardziej ekstremalnych warunkach, zaczęto je również traktować jako niezbędny element garderoby wojskowej. Z upływem czasu, należało jednak wprowadzić jakieś innowacje do niezastąpionych Tielocken. Nowe płaszcze zyskały przede wszystkim pagony, czyli naramienniki, na których pojawiły się naszywki takie jak paski, gwiazdki czy krokiewki, służące do wyróżnienia funkcji, bądź stopnia danego żołnierza. Dodatkowo znalazły się na nich charakterystyczne sprzączki na granaty. Nie minęło wiele czasu, a zostały zaadaptowane także do stroju cywilnego – dwurzędowe, z charakterystyczną kratką Burberry na podszewce oraz z kieszenią, w której można było schować pistolet. Mowa tu oczywiście o powszechnych dziś trenczach (ang. trench coat – płaszcz do okopów), które od tamtej pory stały się najbardziej kojarzonym z brytyjską marką, elementem garderoby. Trzeba przyznać, że trencz Burberry okazał się na tyle sprawdzony, że śmiało można go nazwać ponadczasowym elementem garderoby – idealnym na każdą okazję i pasującym każdemu, absolutnym klasykiem, który nigdy nie wychodzi z mody.
Reklama popularnych trenczy Burberry
Innym ważnym symbolem, do dziś kojarzonym z brytyjską marką stał się jeździec na koniu (Equestrian Knight) z łacińskim podpisem „prorsum”, czyli „naprzód”, który miał świadczyć o innowacyjności tkanin Burberry. Zaczął on funkcjonować jako logo marki już w 1901 roku, w czasie wojny burskiej, co tym bardziej podkreśla, że hasło „prorsum” nie zostało wykorzystane przypadkowo. W 1909 roku, firma zarejestrowała go jako znak towarowy, a sam znak konnego jeźdźca miał być niezastąpionya strażnikiem wartości marki, czyli podkreślać jej prestiż i wysokie standardy. W jego wizerunku nic nie było przypadkowe – nawet zbroja, którą miał na sobie sugerowała ochronę, jaką miała zapewniać odzież wierzchnia Burberry.
Nie należy zapominać również o wspomnianej już kratce, funkcjonującej pod angielską nazwą Haymarket Check czy Burberry Classic Check. To właśnie ona pojawiła się na podszewkach płaszczy w 1924 roku i stała się kolejnym, obok konnego jeźdźca i trenczu znakiem handlowym marki. Dziś, chyba już każdy zna jej charakterystyczne odcienie czerwieni, czerni i bieli na kamelowym tle. O tym jak potoczyły się jej dalsze losy oraz co stało się z brytyjską marką po śmierci jej założyciela, Thomasa Burberry w 1926 roku, dowiecie się w drugiej części naszej historii.