Dekadę lat 70. opanowała antymoda, którą tworzył ruch hippisowski. Stała się perfekcyjnym nośnikiem do manifestowania antymieszczańskich poglądów. W obliczu kryzysu naftowego, zaczęła zwracać się w stronę nowych form. Popularna stała się własnoręcznie robiona garderoba – szydełkowane sukienki, dziergane na drutach swetry i patchworkowe tkaniny. Niemal całkowicie zatarły się różnice miedzy strojem formalnym a codziennym. Choć kroje i formy były w zasadzie kontynuacją tych z poprzednich dekad, znacząco zmienił się sposób ich wykonania. Nawet magazyny modowe zaczęły wprowadzać rubrykę DIY, w której pojawiały się rady, jak własnoręcznie zrobić modną sukienkę. Ubiór stał się eklektyczny i coraz częściej można było zauważyć w nim inspiracje stylem etnicznym.
Co ciekawe, taka liberalna i daleka od zachowawczości moda, nie była niczym nowym w kolekcjach Yves’a Saint Laurenta. Podczas gdy jego koledzy i koleżanki po fachu wciąż kontynuowali styl oparty na minispódniczkach i trapezowych sukienkach w duchu modsów z szóstej dekady, francuski projektant postanowił dalej przecierać szlaki. Już pod koniec lat 60, w jego kolekcjach zaczęły pojawiać się długie, obszerne płaszcze, etniczne nadruki i hafty.
Yves Saint Laurent, kolekcja Ballets Russes, Vogue 1976/ fot. Guy Bourdin
Zanim jednak przejdziemy do jego rewolucyjnej kolekcji Ballets Russes z 1976 roku, zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy roku 1971 roku. To właśnie wtedy, francuski projektant skutecznie zszokował publikę i wywołał oburzenie wśród dziennikarzy. Jego kolekcja „Homage aux Années 40s” nawiązywała w charakterze do ubioru paryskich prostytutek z czasów niemieckiej okupacji. Znalazły się w niej turbany, futra z lisa, męskie marynarki i krótkie spódnice. Jej kontrowersyjny wygląd budził również skojarzenia z estetyką gejowskiej kultury, stylem transwestytów i drag queens ze słynnej Fabryki Andy’ego Warhola.
Prasa była zniesmaczona. Jej nieprzychylnych reakcji, nie omieszkał skrytykować sam projektant, który nazwał krytyków „osobami o wąskich horyzontach, reakcjonistami i małymi ludźmi sparaliżowanymi przez tabu”. Gorzkie słowa Saint Laurenta nie ominęły również mody couture, którą określił mianem „muzeum” i która według niego „ugrzęzła w nudnej tradycji dobrego smaku i wyrafinowania”. Choć charakter kolekcji YSL był nieakceptowalny przez szerokie grono starszych klientów, bez problemu znalazł entuzjastów wśród młodych ludzi. Biorąc pod uwagę, że francuski projektant bardzo często inspirował się stylem ulicy, pozytywny odbiór tej właśnie grupy, raczej nie był żadnym zaskoczeniem. Ubrania z lat 40. i turbany z pchlich targów znalazły się m.in. w garderobie młodej Palomy Picasso, której styl znacząco wpłynął na charakter sezonu 1971 YSL. „Od końca II Wojny Światowej do lat 60, niewiele zmieniło się w świecie mody i wtedy wraz z kolekcją Yves’a Saint Laurenta, nastąpił przewrót, a moda nabrała świeżości, dzięki zapożyczeniu elementów z przeszłości i połączeniu turbanów z nadrukami. Nagle moda ruszyła w kierunku spektaklu” – powiedział Serge Carrera, pracownik marki YSL.
Yves Saint Laurent i jego muza Loulou de la Falaise, Vogue 1974/ fot. Norman Parkinson
Młode kobiety pokochały styl retro w wydaniu Saint Laurenta. Był rewolucyjny i zgodny z duchem dekady wyzwolonych lat 70. To właśnie w tym czasie, coraz częściej odwoływano się do przeszłości mody i uwielbiano wszystko, co przypominało w charakterze garderobę XIX i wczesnego XX wieku. Modne były również ubiory nawiązujące do estetyki chłopskiej, jak i tradycji innych kultur. Szeroki wachlarz inspiracji spowodował, że moda stała się eklektyczna i zamiast dosłownie cytować, mieszała poszczególne style. Prawdziwą sensację wywołała kolekcja Yves’a Saint Laurenta z 1976 roku, która powstała pod wpływem kostiumów Léona Baksta dla Ballets Russes oraz malarstwa Jana Vermeera van Delft. Znalazły się w niej kozackie płaszcze i czapki z futrzanymi obszyciami, bojarskie kaftany oraz bogato zdobione, szerokie, długie spódnice, które dzięki wykorzystaniu aksamitów i bogactwa ornamentów, sprawiały wrażenie szykownych wschodnioeuropejskich strojów ludowych. Prasa była pod jej ogromnym wrażeniem. Nawet ówczesna redaktor naczelna Vogue – Grace Mirabella, powiedziała, że nie sądzi, aby ktokolwiek mógł zobaczyć w przyszłości tego typu prezentację. „Minęło dużo czasu, odkąd doznaliśmy tego rodzaju ekscytacji ubraniami. W zasadzie, to nie jestem pewna, czy kiedykolwiek widziałam coś takiego” – skwitowała. Ballets Russes to z pewnością jedna z najpopularniejszych i najbardziej przełomowych kolekcji Saint Laurenta, wyznaczająca nowe trendy w późniejszych dekadach. Był to zdecydowany zwrot w karierze Francuza, który zaskoczył wszystkich modą balansującą na granicy teatralnego kostiumu – ozdobną, ekskluzywną, przez co kompletnie odbiegającą od promowanych przez niego prostych i oszczędnych kolekcji ready-to-wear.
Le Smoking, Vogue Paris 1975, fot. Helmut Newton
YVES SAINT LAURENT W PUŁAPCE POTĘŻNEGO IMPERIUM
Podczas gdy oniemiała z zachwytu prasa zasypywała komplementami kolekcje Saint Laurenta (kolejna o nazwie „Carmen” również zdobyła bardzo dobre recenzje), francuski projektant coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Przyczynił się do tego tryb życia Saint Laurenta, który od początku dekady lat 70, stał się częstym bywalcem nocnych klubów, a jego imprezowy styl życia doprowadził go do uzależnienia od alkoholu i kokainy. Do kiepskiej kondycji projektanta, przyczyniło się również przepracowanie oraz ogromna presja otoczenia, wynikająca z coraz większej popularności jego marki. W 1973 roku, Saint Laurent pokazywał cztery kolekcje w roku (dwie couture i dwie prêt-à-porter), miał własną linię perfum, okularów i ręczników plażowych. Tym sposobem, stał się niewolnikiem własnego potężnego imperium, z którego próżno było szukać drogi ucieczki. „Zrobiłem sznur, żeby się na nim powiesić. Chciałbym móc tworzyć modę, wtedy kiedy będę miał na to ochotę, ale jestem więźniem mojego komercyjnego imperium” – wyznał magazynowi Newsweek.
Był to czas, w którym Saint Laurent wycofał się z życia publicznego i stał się prawdziwym samotnikiem. Odizolował się nawet od swojego partnera życiowego Pierre’a Bergé, z którym pokazywał się jedynie na wydarzeniach towarzyskich. Coraz gorsza kondycja psychiczna odbiła się niestety na jego późniejszych kolekcjach, które były coraz chłodniej przyjmowane przez prasę. Plotki o jego pogarszającym się stanie zdrowia, sprawiły, że zaczęto mówić o kresie kariery Yves’a Saint Laurenta. Dementował je sam projektant, zapewniając dziennikarzy, że czuje się doskonale. Prawda wyszła na jaw, kiedy po raz kolejny doznał załamania nerwowego, w wyniku którego trafił do szpitala. Tam również leczył się ze swojego uzależnienia od alkoholu i kokainy. Próba walki z nałogiem, nie tylko zwróciła uwagę na poważny problem francuskiego projektanta, ale wywołała również szereg negatywnych opinii. W dużej mierze, przyczyniła się do nich kontrowersyjna reklama zapachu „Opium” z 1977 roku, autorstwa Helmuta Newtona, w której pojawiło się dwuznaczne hasło: „Opium. Dla tych, którzy są uzależnieni od Yves Saint Laurent”. Wywołała ona potężną falę protestów ze strony antynarkotykowych działaczy, którzy oskarżyli projektanta o promowanie nielegalnych substancji. Negatywne opinie nie wpłynęły jednak na wyniki sprzedaży nowych perfum, a prowokacyjna reklama okazała się prawdziwym hitem marketingowym.
Yves Saint Laurent i Karen Mulder, Vogue US 1995
„Często czuję się niezdolny do komunikowania się z ludźmi, nawet z tymi, których kocham i podziwiam, ponieważ nie mam czasu i ogarnia mnie szaleństwo” – wyznał w jednym z wywiadów dla Vogue. Yves Saint Laurent wystarczająco ugruntował swoją pozycję w modowej branży jako prawdziwy geniusz i cieszący się ogromnym szacunkiem projektant, jednak od lat 80, niestety nie tworzył już nic innowacyjnego. Narastająca depresja i walka z nałogiem stawały się jego coraz większym przekleństwem i były barierą nie do pokonania. Późniejsza kariera francuskiego kreatora opierała się przede wszystkim na przypominaniu swoich „największych hitów”, którymi wywołał rewolucję we wcześniejszych dekadach.
Ostatnią kolekcję haute couture, zaprezentował w styczniu 2002 roku, w Centrum Pompidou. W swoim oświadczeniu powiedział: „Zmagałem się z bólem i przeszedłem przez istne piekło. Poznałem fałszywych przyjaciół, których nazywamy lekami uspokajającymi i narkotykami. Przekonałem się, jakim więzieniem jest depresja i zamknięcie w szpitalu. Kiedyś byłem w stanie przejść przez to wszystko, oślepiony trzeźwością”.
1 czerwca 2008, w Paryżu, odszedł jeden z najważniejszych projektantów mody XX wieku. W ostateczności pokonał go rak mózgu. Po jego śmierci, Pierre Bergé zorganizował aukcję, na której wystawił wszystkie meble, sztukę użytkową i antyki należące do Saint Laurenta. „Postanowiłem sprzedać wszystko, bo ta kolekcja nie istnieje, jeśli on nie istnieje” – powiedział.
Trudno jest wyobrazić sobie obecny świat mody bez Yves’a Saint Laurenta. Dzięki swoim rewolucyjnym pomysłom, wyznaczył nowy kierunek, zarówno w sposobie myślenia, jak i w projektowaniu. To właśnie on przetarł szlaki następnemu pokoleniu młodych twórców. Dzięki Saint Laurentowi, moda uciekła od tabu i całkowicie wyzwoliła się ze skostniałych i konserwatywnych reguł. Jeśli spodziewacie się kolejnych rewolucji, to w najbliższym czasie raczej ich nie doświadczycie. Takie przełomy zdarzają się raz na stulecie, a obecnie trudno wyobrazić sobie kogoś bardziej wyjątkowego od osobowości, jaką był Yves Saint Laurent.
Yves Saint Laurent, Vogue 1971/ Saint Laurent – kolekcja wiosna lato 2014