Konkurencja z pewnością czuła oddech Saint Laurenta na swoich plecach. Ogromny sukces kolekcji ready-to-wear z jego butiku Rive Gauche, zwiastował nieodwracalne zmiany. Moda stała się przede wszystkim masowa i młodzieżowa, a kolekcje haute couture nie stanowiły już takiej atrakcji dla nowej generacji klientów. Domagano się przede wszystkim mody odpowiadającej filozofii i stylowi życia młodego pokolenia, które całkowicie wyzwoliło się ze sztywnych ryz poprzedniej dekady. „Nie znoszę burżuazji. Nie znoszę humoru takich kobiet, ich uporu…Ich gustu także” – powiedział w jednym z wywiadów Yves Saint Laurent. Młodzi ludzie byli zachwyceni jego buntowniczą, niezależną postawą – jak wiadomo, nowa generacja odrzucała standardy mieszczańskiej moralności i była seksualnie wyzwolona, a wszystko, co mówił projektant, mogłoby być ich własną opinią. Wkrótce, Rive Gauche, stał się symbolem prawdziwej rewolucji obyczajowej. Nawet Miuccia Prada przyznała, że jako młoda studentka, przyszła projektantka, nosiła ubrania z butiku Saint Laurenta na znak politycznego protestu. „Stałam na środku ulicy i rozdawałam ludziom lewicowe ulotki w moich ubraniach YSL. Może wydawały się dziwne dla innych ludzi, ale ja się tym nie przejmowałam. Strasznie kochałam te ubrania” – powiedziała.
Modelka w sukience z kolekcji Yves Saint Laurent z roku 1967, L’Officiel/ fot. Jean Louis Guègan
Prędzej czy później, moda musiała poluzować swój ciasno zapięty kołnierzyk. Nowy charakter zmieniających się czasów, zawsze można było zamanifestować strojem, co oczywiście doskonale rozumiał Yves Saint Laurent. Oprócz słynnego le smoking, w jego kolekcjach pojawił się szereg innych rewolucyjnych projektów – wśród nich: kontrowersyjna sukienka z przezroczystą szyfonową górą, ozdobiona strusim piórem, kurtki safari, budrysówki, kurtki z frędzlami i kombinezony. „Nastąpił nowy trend w modzie” – zadeklarował projektant. „Jest młody i dąży bardziej do atrakcyjności, niż elegancji”. Wyzwolony charakter stylu YSL budowały nie tylko kontrowersyjne przezroczystości, bo w kolekcjach francuskiego projektanta znalazły się również grzeczne bluzki w stylu rustykalnym, wojskowe trencze czy afrykańskie stożkowe napierśniki. Fakt, że przyczepiono do nich etykietkę wysokiego krawiectwa był ogromną prowokacją w świecie mody.
W tym czasie, większość pomysłów Saint Laurenta, powstało w jego nowym domu w Marrakeszu, w którym mieszkał wraz ze swoim partnerem życiowym i zawodowym – Pierrem Bergé. Zainspirowany sztuką Afryki, w 1967 roku, projektant stworzył kolekcję, w której znalazły się sukienki z rafii i paciorków, z frędzlami i etnicznymi nadrukami. Moda błyskawicznie podchwyciła powyższe trendy, które już wkrótce zdominowały charakter dekady lat 70.
Veruschka w kurtce safari, Vogue Paris, 1968/ fot. Franco Rubartelli
SAINT LAURENT W ŚWIECIE FILMU
Ideologia przełomu lat 60. i 70. znacząco wpłynęła na rozwój innych dziedzin sztuki i kultury. W żadnym innym okresie nie odnotowano tylu godnych uwagi zjawisk. Do głosu doszło również kino artystyczne, reprezentowane przez szereg wielkich indywidualności takich jak: Federico Fellini, Luchino Visconti, Michelangelo Antonioni czy reprezentanci francuskiej Nowej Fali, na czele z Jean-Luc Godardem i François Truffaut. Na charakter ówczesnego kina wpłynęły również wydarzenia związane z wojną w Wietnamie, morderstwem Luthera Kinga i J.F. Kennedy’ego oraz paryski Maj.
Bunt był wyrazem modnej kontestacji, którą doskonale można było wyrazić w filmie. Sporą popularnością cieszyło się obrazoburcze kino Luisa Buñuela, krytykujące zepsutą burżuazję oraz pozorną świątobliwość Kościoła Katolickiego. Prędzej czy później, musiały skrzyżować się drogi hiszpańskiego reżysera i Saint Laurenta – zdarzyło się to przy okazji filmu „Piękność dnia” (1967), do którego projektant stworzył kostiumy. Historia Séverine, przedstawicielki burżuazyjnej klasy, która nie jest w stanie uprawiać seksu z mężem, za to w trakcie jego nieobecności pracuje jako prostytutka, wzbudziła swego czasu wiele kontrowersji. Nie dla Saint Laurenta, który doskonale wiedział jak za pomocą kostiumów oddać charakter głównej bohaterki – z jednej strony eleganckiej i powściągliwej, z drugiej – rozwiązłej i uwodzicielskiej. W garderobie znalazły się m.in. czarny, winylowy trencz, skórzany, brązowy płaszcz z futrzanymi detalami oraz dwurzędowy w stylu militarnym. W rolę Séverine wcieliła się Catherine Deneuve, która od czasu współpracy z projektantem przy „Piękności dnia”, została jego wieloletnią przyjaciółką. Aktorka, stając się najważniejszą muzą Saint Laurenta, awansowała na prawdziwą ikonę francuskiej mody. Jej chłodna i wyrafinowana uroda oraz doskonałe wyczucie stylu, idealnie korespondowały z charakterem marki YSL. To perfekcyjne połączenie miało okazję nie jeden raz sprawdzić się na ekranie, przy okazji takich filmów jak „Syrena z Missisipi” François Truffaut (1969), „Zawirowania serca” Alaina Cavalier (1968), „Liza” Marco Ferreriego (1972) czy „Zagadka nieśmiertelności” Tony’ego Scotta (1983), gdzie aktorka pojawiała się w projektach Saint Laurenta. Jak wyznała kiedyś Catherine Deneuve: „Jego ubrania na co dzień, wprowadziły kobiety w świat pełen nieznajomych. Dzięki swojej męskiej jakości, umożliwiły kobiecie pójść tam, gdzie chce, nie wzbudzając przy tym niepożądanej uwagi. Jednak, przy okazji wieczornego wyjścia, kiedy kobieta może wybrać sobie towarzystwo, on (Yves Saint Laurent) czyni ją uwodzicielską”.
Catherine Deneuve w sukience YSL, Vogue 1969/ fot. Jeanloup Sieff
MODA ZAANGAŻOWANA I PIERWSZE SKANDALE
Wydarzenia związane z paryskim Majem, zainspirowały Saint Laurenta do stworzenia prostej, oszczędnej kolekcji, całkowicie utrzymanej w kolorze czarnym. Wśród materiałów znalazł się przede wszystkim dżersej, sylwetki nie zwracały na siebie uwagi wyszukanym krojem, a stylizacje były niemal całkowicie pozbawione biżuteryjnych dodatków. Kolekcja była znakiem protestu Saint Laurenta przeciwko wojnie w Wietnamie. „Pierwsze noce w teatrze…życie na jachcie (…) tego typu sprawy nie mają już żadnego znaczenia. Wszystkie panie z socjety nie są już ważne” – przytoczono cytat projektanta w recenzji pokazu, która ukazała się w The Observer.
„Jednymi z rezultatów, które zostały osiągnięte, były wszechogarniający mrok i przygnębienie szykownych amerykańskich kupców, którzy siedząc w Plaza Athénée, zgrzytali zębami nad swoimi kontraktami. Saint Laurent brzmiał jak depresyjny człowiek, ale nie był aż tak przygnębiony jak ci amerykańcy nabywcy” – skomentował brytyjski tygodnik. „Różnica pomiędzy dziennym a wieczorowym strojem jest już nieważna. Wolność mody pozwala ludziom, żeby byli sobą, lub kim chcą być…na przykład pójść na kolację, w tym co założyli na siebie rano, w czarnym dżersejowym ubraniu i niczym więcej” – mówił projektant.
Kolekcja YSL, 1968/ fot. LIFE
Zarówno ten, jak i wcześniejszy sezon Yves’a Saint Laurenta, nie zostały entuzjastycznie przyjęte przez prasę. Ze szczególnym oburzeniem feministek spotkała się kolekcja, w której znalazły się przezroczyste ubrania odsłaniające nagie piersi modelek. Wiele z nich pytało, czemu skoro rozbiera panie, nie zrobi tego samego z mężczyznami. Jednak pamiętając o jego wcześniejszej kolekcji, w której znalazły się smokingi, trudno mówić o jakimkolwiek uprzedmiotowieniu kobiet. Zresztą, w 1971 roku, feministki dostały swoją odpowiedź, kiedy w kampanii pierwszego zapachu dla mężczyzn –YSL Pour homme, przed obiektywem Jeanloup Sieffa pojawił się nagi Yves Saint Laurent. „Chcę zrobić skandal” – podobno powiedział fotografowi. Zasugerował mu nawet, że chce pozować z butelką perfum między nogami, ale jego propozycja nie spotkała się z akceptacją Sieffa. Choć na zdjęciu nie znajdziemy tego typu prowokacji, kampania perfum wywołała sporo kontrowersji. A jednak, fala krytyki, zamiast zaszkodzić reklamie, znacząco wpłynęła na sprzedaż nowego zapachu. Po latach, całą sytuację skomentował Jeanloup Sieff, przyznając, że gdyby jeszcze raz miał robić zdjęcia Saint Laurentowi, zgodziłby się na jego bardziej wyzywający pomysł.
Atmosfera przełomu lat 60. i 70. sprawiła, że moda zaczęła mówić zupełnie nowym językiem. Przede wszystkim stała się doskonałym środkiem do manifestowania swoich poglądów i coraz częściej kochała prowokować. Nie da się ukryć, że jej liberalny charakter idealnie dopasował się do estetyki Saint Laurenta – projektanta o nieograniczonej ilości pomysłów, prawdziwego rewolucjonisty świata mody i wielkiego geniusza krawiectwa.
Yves Saint Laurent w kampanii perfum YSL Pour Homme, 1971/ fot. Jeanloup Sieff