Chyba nie wyobrażamy już sobie panny młodej w sukni o innej barwie niż biel lub bliskie jej odcienie. Nie zawsze to było takie oczywiste. Początkowo tradycyjnymi kolorami dla kobiet, wychodzących za mąż były błękit i róż, lub ulubiony kolor przyszłej mężatki, a nawet czerń(!). Ta ostatnia była zarezerwowana dla kobiet z niższych klas społecznych, gdyż była po prostu praktyczniejsza – suknia ślubna nie była tylko przeznaczona na samą uroczystość, bowiem noszono ją również po zaślubinach.
To wszystko uległo zmianie, gdy w 1840 roku królowa Wiktoria, stanęła na ślubnym kobiercu u boku Alberta. Wszystkie przyszłe panny młode natychmiast zapragnęły bieli na ten wielki dzień! Dlaczego? Otóż Wiktoria po prostu zachwyciła swoją kreacją. Zamiast ozdabianej białymi kamieniami sukni w kolorze srebrnym lub złotym, która w tym środowisku była strojem obligatoryjnym, do ołtarza królowa poszła w białek sukni z satyny i koronki, a zamiast królewskiej tiary na jej włosach pojawił się kwiat pomarańczy.
Sharon Tate w białej sukience mini wychodzi za mąż za Romana Polańskiego w 1968 roku
Początkowo oczywiście biała kreacja była zarezerwowana tylko dla najbogatszych, gdyż kobiety z niższych sfer nie mogły sobie pozwolić na strój, który ze względu na jasną barwę, będą mogły założyć zaledwie kilka razy. W latach 20. XIX wieku uległo to zmianie. Wraz z zanikaniem podziałów klasowych coraz trudniej było określić status społeczny na podstawie ubioru, a biel we wszystkich krajach zachodnich, zyskała status jedynego koloru dla szanującej się panny młodej. Ale nie tylko dla niej tak naprawdę. Ta jasna barwa, kojarzona z dziewictwem, nie tylko stała się uniwersalnym kolorem sukni ślubnej, ale także dumnie wkroczyła do całej garderoby. Błękit natomiast, wcześniej utożsamiany z czystością, odszedł do lamusa.
Kolor kreacji panny młodej jest już zatem ustalony, teraz ewaluuje jej krój. Już nikt nie jest zaskoczony, gdy przyszła małżonka stanie na ślubnym kobiercu w minisukience (Sharon Tate, 1968r) czy eleganckim kostiumie (Bianca Jagger, lata 70.). Pamela Anderson poszła nawet o krok dalej – na swoim ślubie w Saint Tropez w 2006 roku pojawiła się… w bikini i butach na obcasach. Ważne jest jedno – kreacja ma być biała!