W zeszłym sezonie, debiutująca w strefie OFF Out Of Schedule kolekcja Kamila Sobczyka zwróciła na siebie uwagę bogactwem detali i odważnym charakterem militarnej mody. To, że z każdego frontu ruszyły na nas szturmem nity i graficzne wzory, wcale nie zmuszało nikogo do odparcia ataku. Konsekwentny, zapadający w pamięć koncept, a stylizacje mimo wyraźnego tematu przewodniego niebanalne i całkiem przyjemne dla oka. Kolekcja bez problemu mogła przyciągnąć uwagę tych odważnych i mających zmysł w łączeniu trudnej garderoby.
W przypadku swojej najnowszej kolekcji z Designers Avenue, projektant wybrał podobną strategię, skupiając całą uwagę na pojawiających się z każdej strony szczegółach. Jednak tym razem przed ofensywą nitów, suwaków, kieszonek, wypukłości i ściegów nie było żadnej możliwości obrony. Nagromadzone w dużej ilości detale zamiast podkreślać atuty poszczególnych projektów, zdecydowanie działały na ich niekorzyść.
Wiodącą inspiracją kolekcji Kamila Sobczyka był pilot Charles Elwood „Chuck” Yeager, co sugerował już sam tytuł jego wiosenno-letniego sezonu. Podążając tym tropem, projektant wykorzystał w swoich propozycjach, kroje nawiązujące do spopularyzowanych przez lotników kurtek – pilotek. Oprócz nich, na wybiegu pojawił się długi, stalowy płaszcz z szerokim kołnierzem oraz dodatki takie jak okulary awiatory. Sylwetki silnie romansowały z modą sportową– głównie dzięki zestawieniom kolorów i materiałów. Zastanawia mnie jedynie, co w tych przestworzach robiły męskie garnitury. Miały proste i w miarę oszczędne kroje, a ich pojawienie się w kolekcji wprowadzało zamieszanie równe nagromadzonej ilości detali. Ich obecność na wybiegu była niepotrzebna – chociażby ze względu na to, że marynarki i spodnie garniturowe były po prostu źle skrojone.
Widać, że projektant ma jakiś pomysł na męską modę i nawet jeśli sięga po wyraźne inspiracje, to nie trzyma się ich kurczowo. Przede wszystkim warto docenić, że kombinuje – choć w przypadku wiosenno-letniej kolekcji powyższe próby były nietrafione. Niepotrzebne były w niej również damskie sylwetki – zamiast pokazywać nam jakiś pomysł, komunikowały nam jedynie, że projektant najzwyczajniej w świecie nie czuje mody dla kobiet. Odniosło się wrażenie, że panie nie wykazują żadnego zainteresowania tym, co mają w swojej garderobie, za to panowie z entuzjazmem podchodzą do wszelkich stylizacyjnych eksperymentów – jak wiadomo, to obrazek raczej niespotykany na naszych polskich ulicach. I tutaj pojawia się kolejny problem, czy taka kolekcja poradzi sobie sprzedażowo?