Projektantka Aneta Szpila w swojej jesienno-zimowej kolekcji skupiła się przede wszystkim na fakturach materiałów, a paletę kolorystyczną ograniczyła tylko i wyłącznie do czerni. Nie da się ukryć, że to strategia na tyle bezpieczna, że trudno dopatrzeć się w niej jakiegokolwiek prawdopodobieństwa ryzyka – tym bardziej jeśli w kolekcji znajdziemy sprawdzone luźne kroje, nawiązujące do charakteru sportowej miejskiej mody.
Zdecydowanym atutem kolekcji „Tired Out” są przede wszystkim autorskie tkaniny, wśród których znalazły się ciekawe plecionki ze sznurka i skóry ekologicznej. Pamiętając o tym, że polskich projektantów tworzących własne tkaniny jest zdecydowana mniejszość, warto docenić tego rodzaju pomysły.
A jednak – kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje. Zabawa fakturą to zdecydowanie za mało, jak na całą kolekcję. Czerń, po którą wielu z nas sięga w momencie braku pomysłów na fajną stylizację, w przypadku kolekcji Szpila wcale nie była jej kartą przetargową. Wszystko można byłoby obronić, gdyby w jesienno-zimowym sezonie polskiej marki pojawiło się więcej autorskich pomysłów na zaprezentowane na wybiegu sylwetki. Kierunek, jaki wybrała projektantka zupełnie nie powiedział nic o samej marce. Rezultat był taki, że Szpila zaginęła w morzu podobnych pomysłów.