Miesiąc temu, Michał Szulc pokazał pierwszą część swojej jesienno-zimowej kolekcji w Warszawie. O tym, jak będzie wyglądać kontynuacja najnowszego sezonu, mieliśmy przekonać się podczas 10. edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland w Łodzi. Trzeba przyznać, że sam pomysł związany z podziałem kolekcji na dwie części, wystarczająco podniósł poprzeczkę polskiemu projektantowi. Nie dość, że taka forma prezentacji nie należy do standardowych, to jeszcze prowokuje do porównań z pierwszą odsłoną „Fire”. A skoro jesienno-zimowy sezon mieliśmy potraktować jako całość, po bardzo dobrej warszawskiej kolekcji, należało oczekiwać równie satysfakcjonujących efektów w Łodzi.
Wszelkie wątpliwości, czy jest to na pewno słuszna strategia, zostały rozwiane jeszcze tuż przed pojawieniem się pierwszej sylwetki na wybiegu. Na wielkim ekranie zobaczyliśmy hasła: „Simulation”, „Experiment”, „Season”, „Summer”, „Winter”, „90s”, „Shake”, „Run For Cover”, „Heavy”, „Bass”, „Bling”, „Have Fun”. Komunikat był jasny – modą należy się bawić, nie zawsze musimy wpisywać ją w sztywne ramy sezonowości, a jeśli chcecie przypiąć jej jakąś łatkę, to szereg sugestii pojawił się właśnie przed wami, w postaci przypadkowych haseł. Jeśli wyczuliście w tym wszystkim odrobinę ironii, to znaczy, że startujecie z idealnego punktu wyjścia – bez szeregu porównań i z wyraźną sugestią, że druga odsłona „Fire” to tak naprawdę odrębna kolekcja.
Tym razem, najnowsze propozycje zdominowała paleta zimnych kolorów, wśród których znalazły się odcienie niebieskiego, szarości i srebra. Ciemny granat, metaliczny błękit i denim w różnych tonacjach niebieskiego ożywiły akcenty neonowego oranżu. Z podobnych detali, jakie można było znaleźć w pierwszej odsłonie „Fire”, pojawiły się charakterystyczne kieszenie oraz suwaki z cienkimi paskami materiału.
Obszerne kurtki i płaszcze wykończone kożuchem, zastąpiły miejsce ramonesek i kamizelek z metalicznej skóry. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, szczególnie w przypadku jednego projektu. Połączenie nowoczesnego sportowego materiału w odcieniu intensywnego oranżu z kożuchowym kołnierzem można uznać za bardzo progresywne, a to już zdecydowany atut, świadczący o kreatywności projektanta i łamaniu przez niego utartych konwencji. Zamiast popularnych pudełkowych płaszczy z wełny i modnych przeskalowanych ramonesek, otrzymaliśmy nowoczesny projekt, który okazał się jednym z najbardziej charakterystycznych w całej kolekcji.
Czy pomysł z rozbiciem sezonu na dwie części był dobrym rozwiązaniem? W przypadku Michała Szulca, nie powinniście mieć żadnych wątpliwości, co do odpowiedzi. Gdyby na polskim rynku pojawiało się więcej tak kreatywnych projektantów, to można by było przymknąć oko na jakiekolwiek reguły w tworzeniu sezonowych kolekcji. Po zobaczeniu drugiej odsłony kolekcji „Fire”, doskonale sprawdziła się nowa zasada – że im więcej, tym lepiej.