Projektant Emilio Pucci, Peter Dundas, w ciągu dwóch lat pracy we włoskim domu mody zdążył nas przyzwyczaić do charakterystycznego i zarazem bardzo szykownego hippie deluxe. Ów szyk jest zresztą uzasadniony, marka ma bowiem wielką tradycję związaną z nurtem jetset. Publiczność spodziewała się zatem kolejnej odsłony unikalnego stylu. Zdolny kreator postanowił jednak w tym sezonie zaskoczyć nas czymś nowym…
Pierwszą zasadniczą zmianą była koncentracja wokół kobiecego dekoltu i odsłonięcie ramion, które projektant zaczerpnął z mody austro-węgierskiego dworu – dotąd u Pucci chętniej eksponowano nogi. Istotnym elementem jest także gorset – dzięki niemu płynna i luźna sylwetka hippie zostałą zastąpiona przez usztywnioną i zmysłowo kobiecą „klepsydrę”. W kolekcji tej widać zatem odniesienia zarówno do baroku (złote ornamenty), jak i do wspominanej mody austriackiej arystokracji, jak i do dekadenckiej Belle Epoque, która łączyła w sobie zwłaszcza mroczną stronę estetyki różnych epok (koronki i aksamit). Projektant sam przyznaje, że chciał stworzyć postać kobiety przebywającej w zimowym pałacu, pośród śniegu i gór, kochającej niebezpieczeństwo polowania i trzask drewna w kominku. Jakby zmian było mało – w kolekcji pojawiły się również męskie sylwetki – zalążek linii Pucci dla panów.
Dominują chłodne kolory – czerń, mięta, zieleń i fuksja. Nawet srebrne i kryształowe ornamenty przywodzą na myśl wzory szronu układające się na szybach, a stare złoto przypominają o minionej świetności dawnych czasów. Paradoksalnie, ów nowy styl – być może przez jego nagłą zmianę – tchnie energią i młodością, pomimo wszystkich odwołań do modowej przeszłości. Bez wątpienia ta kolekcja jest ważnym krokiem – zarówno w karierze Petera Dundasa, jak i w historii domu mody Emilio Pucci.