Miasto Xitang, położone na obrzeżach Kantonu w południowych Chinach jeszcze do niedawna było gigantem przemysłu odzieżowego – specjalizowało się w produkcji jeansów. Łącznie powstało tam około 5 tysięcy fabryk, które dziennie potrafiły wyprodukować niemal 60 tysięcy par spodni. Swój sukces zawdzięczają niskim cenom produkcji– to dzięki niej spodnie można było kupować nawet za 10 funtów. Dziś jednak fabryki, a z nimi całe miasto, stoją w obliczu prawdziwej klęski ekonomicznej.
Istnieją dwa główne powody tych zmian – pierwszym jest drożejąca bawełna, drugim zaś przeżywający boom gospodarczy sektor budowlany, przyciągający rzesze robotników. Chińczycy nie chcą dłużej pracować za głodowe stawki – a ponieważ fabryki nie są w stanie sprostać ich wymaganiom – decydują się na odejście.
Całe miasto podporządkowane jest produkcji jeansów – na każdym rogu można kupić nity, suwaki, guziki oraz nici. W fabrykach Xintang zaopatrywały się takie marki, jak Calvin Klein Jeans, Levi’s, Lee oraz Wrangler. Wykorzystywana przez ośrodki technologia z łatwością dorównuje fabrykom włoskim i japońskim, które to zaopatrują najbardziej ekskluzywne marki – Diesel’a, True Religion i Evis.
Poza kłopotami finansowymi, miastu Xintang przyjdzie się również zmierzyć z alarmującym stanem środowiska naturalnego – płynąca przez nie Rzeka Perłowa, skutkiem działalności zakładów farbowania, przybrała już kolor ciemnego indygo.
Pozostaje jeszcze jedno pytanie – czy faktycznie Chiny przestaną być potentatem w produkcji odzieży ?