Gdy zakładała swoją markę w 1980 roku stawiała na dyskretny, wielkomiejski szyk. Teraz wszyscy, którzy obejrzeli jej ostatni pokaz w czasie zakończonego niedawno New York Fashion Week, zastanawiają się, która z zaprezentowanych kreacji pojawi się na rozdaniu Oscarów. Bo pośród typowo codziennych projektów, tradycyjnie Carolina Herrera zaprezentowała te, idealne na czerwony dywan.
Jej kolekcja na jesień zimę 2014/2015 to jednak przede wszystkim geometryczne cięcia i wzory oraz jak sama powiedziała przed pokazem – „kapryśna gra proporcjami”. Do płaszczy o zaokrąglonej linii ramion i wyraźnej, dużej objętości, dobrała więc ołówkowe spódnice i spodnie cygaretki. Na wybiegu nie zabrakło fasonów rodem z lat 60., wyrazistych printów, intensywnych barw, oraz dużej ilości futra – w postaci etoli, całych projektów czy wstawek, które pojawiały się m.in. na okryciach wierzchnich i spódnicach. Looki dopełnione zostały kapeluszami typu pillbox, które wielokrotnie przewijały się w różnych formach, w poprzednich kolekcjach Herrery. Pokaz w czerwonej sukni (kolorze nierozerwalnie związanym z marką) zamknęła Karlie Kloss, a na wybiegu nie zabrakło m.in. Zuzy Bijoch z D’Vision i Daphne Groeneveld.