Jeśli w haute couture widzimy przede wszystkim piękne rękodzieło, realizację snów o modzie wykraczającej daleko poza swe użytkowe funkcje i marzenie o innym świecie – to Jean-Paul Gaultier jest osobą, która, jak żaden inny projektant, potrafi te właśnie cechy wysokiego krawiectwo oddać.
Jego jesienno-zimowa kolekcja haute couture przywołuje czasy boskiej paryskiej dekadencji końca XIX wieku – epokę Moulin Rouge, Henri Toulouse-Lautrec’a, Alfreda de Musseta, a więc belle époque. Paryż wrzał – od skandali, od przyjęć i przewrotów w dziedzinie sztuki oraz obyczajów – i umierał, ponieważ po tej epoce już nic miało nie być takie same.
Jean-Paul Gaultier stworzył kolekcję dla tych, którzy każdy bal przeżywają tak, jakby miał być ich ostatnim – do cna, do świtu, do zdarcia butów i rozmazania bajecznego makijażu. Tematem wiodącym jest smoking i postać Georges Sand – skandalistki lubującej się w męskich strojach i ostentacyjnym paleniu tytoniu w towarzystwie mężczyzn. Karnawałowe bogactwo i zawieszenie norm widać na każdym roku – mężczyźni noszą gorsety i suknie, a kobiety są wyzwolone, diaboliczne, piękne i dominujące. Finałowa kreacja, zgodnie z tradycją haute couture, to biała suknia ślubna – dosłownie oparta na konstrukcji garniturowej, pełna siły, ale i delikatnej romantyczności. Zamiast welonu – biały cylinder.
Trwaj, belle époque, trwaj!