Wybieg z białej pleksi na kształt kwadratu z jedną przekątną, strumienie wody, starannie zaaranżowana przestrzeń warszawskiej hali na ul. Domaniewskiej, na widowni gwiazdy, celebryci i dziennikarze modowi, a w tle zremiksowane utwory Moniki Brodki. Wraz z rewelacyjną Karoliną Wąż z New Age Models, która otworzyła pokaz, wokalistka rozpoczęła swój występ na żywo. Od teraz widowni ciężko było się skupić – wszyscy zerkali to na projekty to na piosenkarkę, która nadawała tempa całemu show.
Sama kolekcja nie była zaskoczeniem, bo dla śledzących trwające obecnie światowe Fashion Weeki wyglądała znajomo – Krzysztof Stróżyna przed tygodniem zaprezentował ją w Londynie na tamtejszym Tygodniu Mody. Jednak dobrze było zobaczyć ją na żywo ze względu na doznania estetyczne, jakich dostarczała widowni. Na pierwszy rzut oka widać było świetne krawiectwo i zabawę formą. Oraz przede wszystkim, pierwszy raz coś zgrało się w czasie – podczas gdy zagranicą największe marki prezentują kolekcje jesień zima 2013 my po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć jedną z nich u siebie z prawidłowym wyprzedzeniem.
Początkowo można by pomyśleć, że kolory pierwszych projektów z kolekcji to barwy ziemi, jednak Krzysztof Stróżyna sięgnął nieco głębiej (dosłownie!). Inspirację do całej palety odcieni znalazł w morzu, które stało się motywem przewodnim. Nie ma w niej jednak przesytu błękitu, bowiem to do obrazu „Syrena” Johna Williama Waterhouse’a nawiązuje stonowana i wyciszona kolorystyka, w której królują szarości, butelkowa zieleń czy burgund.
W projektach widać świetne konstrukcyjne przygotowanie Stróżyny, który m.in. dzięki „kieszeni” umieszczonej w spódnicach optycznie powiększył wąskie biodra modelek. Nie zabrakło oczywiście charakterystycznych dla niego printów. Utalentowany Polak sięgnął tym razem po nadruki do podwodnej estetyki, stąd projekty zwieńczone zostały deseniami przypominającymi m.in. rafy koralowe. Pierwsze skrzypce w kolekcji zagrał jedwab uzupełniony ciężką, masywną biżuterią oraz ciasnymi kołnierzykami.
Na wybiegu pojawiły się przede wszystkim wariacje na temat sukienki, które z pewnością wiele gwiazd mogłoby zaprezentować niebawem na rodzimych imprezach, choć projektant również przedstawił propozycje na co dzień – zestawy eleganckich spodni i koszul, ołówkowe zielone i bordowe spódnice zestawione z szarością i czernią. Podkreślił ramiona i talie, wyeksponował suwaki. W każdym projekcie widać zagraniczną szkołę i praktykę Polaka, który bawiąc się formą dodał kolekcji charakteru.
Był to pierwszy indywidualny pokaz projektanta w Polsce. Ubrania z metką Krzysztof Stróżyna do tej pory mogliśmy oglądać jedynie podczas London Fashion Week oraz przy okazji niektórych rodzimych imprez, którym towarzyszył. I trzeba przyznać, że warto było czekać, bo tak dobrego pokazu polska moda nie widziała dawno. Może i dobrze. Może właśnie takiego przykładu krajowa branża potrzebowała by kolejnym razem, w niektórych przypadkach postarać się bardziej.