Kiedy kasjerka w supermarkecie dostała odliczone pieniądze, podziękowała „za zgodne”. W odpowiedzi usłyszała od klienta: „A co, problemy z liczeniem? Było pod górkę do szkoły?”
Zwykle mówi się i pisze na temat zachowania obsługi w sklepach, szkoli się handlowców, żeby klienci byli zadowoleni, co potem może przełożyć się na zyski. Ale kto pomyśli o sprzedawcach, o kasjerach, o pracownikach dbających o stan sklepu. Oni muszą obcować z klientami, którzy nie przechodzili warsztatów z zachowania wobec obsługi, bo takich zajęć nikt nie prowadzi. A z domu, niestety, niektórzy tej wiedzy nie wynieśli. Na pewno nie wyniosła jej starsza pani, która najpierw współczuje ekspedientce, że tak ciężko pracuje, po czym w jej obecności zwraca się do wnuczka: „Widzisz Wojtuś, jak nie będziesz się uczyć, to wylądujesz jak ta pani.”
Klient, który sam w swojej pracy znosi różne przykrości i upokorzenia, wchodząc do sklepu, wreszcie chce się poczuć panem sytuacji, chce się odegrać i pokazać, kto tu od kogo jest zależny. Stojąc w kolejce do kasy wypowiada podniesionym tonem obraźliwe słowa pod adresem obsługi. Słowa, które niczego nie zmienią, poza stworzeniem nerwowej atmosfery: „Co, robić wam się nie chce? Dlaczego tamte kasy są puste? Na zapleczu kawkę sobie piją!”
A prawda jest taka, że pozostali pracownicy nie siedzą na zapleczu, lecz wyciągają pieczywo z pieca, układają towar na półkach, obsługują wózki widłowe, wykonują cały szereg prac, których klient nawet nie zauważa. Ale za to zauważa i zwraca uwagę, że kolejki są za długie. I taki klient tylko psuje krew sobie i innym, a kiedy w końcu sam podchodzi do kasy, nagle przypomina sobie, że potrzebuje jeszcze śmietanki do kawy i cały ogonek klientów musi czekać. A kiedy w końcu się pojawi i przychodzi do płacenia, dopiero zaczyna szukać portfela albo karty kredytowej. Już go długa kolejka nie interesuje.
Zachowania niektórych klientów są poniżej krytyki. Do ciekawszych należy kosztowanie masła nabranego długim paznokciem. Oczywiście ta kostka zostaje odłożona na półkę, do koszyka wpadnie nietknięta, bo kto by brał napoczętą. Inne zachowania, to rozpakowywanie towaru, który jest już wyeksponowany, niedbałe odkładanie rzeczy, z których klient rezygnuje, zwykłe robienie bałaganu.
Klienci nie tylko bywają niegrzeczni wobec obsługi, ale również wobec siebie nawzajem. Kiedy mają ochotę obejrzeć jakiś produkt, nie zważają na innych, wpychają się, naruszają czyjąś przestrzeń osobistą. Pozostawiają swoje wózki z towarem w ciągu komunikacyjnym, tarasując przejście, w kolejce popychają swoim wózkiem osobę stojącą przed albo bez wózka wchodzą komuś na plecy. Jeśli osoba, która tego doświadcza, jest cierpliwa, mimo że wolałaby tego klienta nadepnąć, będzie się odsuwać. Niestety, to nic nie daje, bo ten klient znów się przysuwa i tak w kółko, aż cierpliwość w końcu się wyczerpie…
A trzeba tak niewiele, żeby życie w supermarkecie było piękniejsze. Zwykłe dzień dobry, przepraszam, uśmiech, trochę ostrożności, żeby komuś nie wchodzić w drogę. Szkoda, że dla sporej grupy osób, to jednak zbyt wiele.
Irena Kamińska-Radomska