Renia Jaz, znana również jako @venswifestyle na Instagramie, jest niekwestionowaną mistrzynią sztuki udowadniania, że świat mody nie jest podporządkowany wiekowi. Wręcz przeciwnie – wraz ze wkroczeniem we własne „lata pięćdziesiąte” odkrywamy definicję prawdziwej elegancji. W ramach cyklu „Fashion Memory” wspólnie spoglądamy wstecz i wspominamy chwile, które ukształtowały dzisiejszą estetykę influencerki.
Redakcja LaMode: Kto był Twoim pierwszym modowym wzorem do naśladowania?
Renia Jaz: Moja mama była dla mnie ikoną mody. Wiem, że nie brzmi to oryginalnie – prawdopodobnie większość kobiet mogłaby powiedzieć to samo. Ponad 50 lat temu nie mieliśmy tak szerokiego dostępu do „wielkiego świata mody”, więc szukaliśmy przykładów w najbliższym otoczeniu. Mama lubiła ubrania, była zainteresowana tym co nosi się na świecie i w niesamowicie naturalny sposób potrafiła przenosić wszelkie inspiracje na polski grunt. Dbała o szczegóły i przywiązywała ogromną wagę do dodatków. Pamiętam, że była jedą z niewielu osób w jej otoczeniu, która nosiła dżinsy i wyglądała w nich kapitalnie.
Czy w Twojej szafie można znaleźć rzeczy vintage z historią?
Po mojej mamie i babci ze strony mojego męża została mi biżuteria, którą zgodnie z tradycją przekazujemy naszym dzieciom z nadzieją, że będzie dla nich podstawą do pięknych wspomnień.
Pamiętasz swój studniówkowy look?
Tak, choć minęło już tyle lat! To był ten czas, gdy zdobycie czegokolwiek graniczyło z cudem. Potrzebne było wsparcie kilku wyjątkowo kreatywnych osób, aby taki strój w ogóle powstał. Miałam czarną spódnicę (długą i welwetową) z „pęknięciem” oraz białą oversizową koszulę z gigantyczną kryzą zamiast kołnierza. Wszystko to było kopią z jakiegoś zachodniego magazynu mody – strój uszyła mi krawcowa, która była mistrzynią w odtwarzaniu kreacji z magazynów. Look moim zdaniem był spektakularny, choć nie do końca wygodny. Kryza tak mocno przeszkadzała mi w jedzeniu, że koszula po powrocie do domu wyglądała tragicznie 🙂
Czy pamiętasz jakąś stylizację z młodzieńczych lat, która w pewien sposób wpłynęła na Twoje dalsze wybory modowe?
Pamiętam dobrze, prawdopodobnie dlatego, że była to “bardzo kontrowersyjna” rzecz. Dzięki niej zrozumiałam, że nie musimy ubierać się w taki sposób, który podoba się wszystkim. Ważne, że te ubrania podobają się nam i dobrze się w nich czujemy.
Pojechałam z mamą do Warszawy na pokaz do domu Centrum. Oglądałyśmy kolekcje polskich designerów, a po pokazie kupiłyśmy pikowaną kamizelkę w stylu kimona. Dla mnie cudo, ale zupełnie inną opinię miały na ten temat dzieci z mojej szkoły. Przez kilka dni nie było łatwo mi ją nosić i przez myśl przechodziło mi nawet, żeby odwiesić ją do szafy na stałe. Ale mama przekonała mnie, żebym tego nie robiła. Wyobraźcie sobie, jakie było moje zdziwienie, kiedy po czasie w szkole te same kamizelki miało już kilka moich koleżanek.
To wydarzenie miało dla mnie ogromne znaczenie i w przyszłości stało się fundamentalną ideą kompletowania mojej garderoby. Przy zakupie ubrań moją nadrzędną myślą nie jest to czy będą podobać się innym, tylko to czy podobają się mi i czy patrząc na nie mimowolnie się uśmiechnę.
Jaka była pierwsza markowa rzecz, którą miałaś w swojej szafie i dlaczego to właśnie ją wybrałaś?
Odkąd pamietam mam słabość do dodatków i wierzę, że odgrywają ogromną rolę w tworzeniu stylizacji. Mogą być pierwszymi elementami wokół których buduje stylizację i ostatnimi, które ją zamykają. Nic dziwnego, że pierwszą markową rzeczą jaką miałam w szafie była torba od Burberry. Mam ją do tej pory i być może nadszedł już czas, żeby oddać ją do renowacji. Nosiłam ją tak często, że zasłużyła na miano weteranki. Kolejną rzeczą były szpilki od Chanel i choć mają prawie 20 lat, wciąż wyglądają jak nowe – traktowałam je jak największy skarb.
Czy rozczarowałaś się kiedyś projektem, który powszechnie jest uważany za ikoniczny?
Nie. Zawsze staram się, aby moje zakupy były w pełni przemyślane. Torba i buty od Celine, w które zdecydowałam się zainwestować, są świetnej jakości i zawsze wpisują się w najnowsze trendy. To samo dotyczy torby od Bottegi, która nadal jest moją ulubioną, a jej kondycja jest nienaganna.
Zdjęcie główne oraz zdjęcia w tekście: Instagram @venswifestyle