Sezon na krótkie spodenki się skończył i być może tym razem portal „Make Life Harder” nie będzie zainteresowany tym felietonem. W okresie jesienno-zimowym niewiele osób cierpi z powodu upałów i tym samym raczej nie eksponuje swego nagiego ciała.
Niemniej na dress code’owych purystów w każdym sezonie czyhają jakieś pułapki, dlatego polecam przypomnienie sobie pewnych zasad. Zacznijmy od pracy, czyli od dress code’u służbowego. Oczywiście jego rozpiętość jest maksymalna, czyli od najniższego szczebla, czyli stroju casual, do formalnego ze swoimi odpowiednikami na dzień i na wieczór.
W pracy, w której można sobie pozwolić na strój casual, trzeba pamiętać, że do dżinsów i T-shirtu lub sportowej koszuli, nie wypada zakładać swetrów. Ten element garderoby zostawmy sobie na inne – domowe okazje. Zimą lub późną jesienią do pracy nie zakłada się też botków, czyli różnego rodzaju kozaczków, oficerek i tym bardziej śniegowców.
Niewątpliwie można sobie przyjść lub przyjechać w takim odzieniu, ale przed wejściem do pracy, takie obuwie należy zmienić: zarówno kobieta, jak i mężczyzna powinni założyć półbuty, które będę odpowiednie do całego stroju.
W związku z tym, że wszelkie swetry, sweterki nie nadają się do pracy, tylko na okazje o prywatnym, domowym charakterze, zima nie sprzyja strojom plasującym się na najniższym szczeblu ubioru. Jeśli chcemy zadbać o cieplejszy ubiór, warto sięgnąć po marynarki lub żakiety. I cały strój wędruje na wyższy szczebel dress code’u, czyli awansuje do casual smart (business casual) albo – w zależności od dodatków – jeszcze wyżej.
U mężczyzn casual smart jest to para chinosów i dżinsów na bazie marynarki, a u kobiet może być podobnie, jednak my mamy więcej możliwości. Ponieważ dżinsy może zastąpić spódnica i cały strój – sukienka o charakterze casualowym. Nie może to jednak być dżersejowy outfit, a tym bardziej dresowy, mimo pandemicznych przyzwyczajeń. Pracodawcy skarżą się na niebywałe rozluźnienie w zakresie strojów po okresie covidowych lockdownów. Miejmy litość dla przełożonych i klientów i zostawmy dresy na sportowe wydarzenia.
Jeśli natomiast w firmie jest przyjęty dress code na poziomie business professinal (nieformalny/informal), żadne pandemie nie zmiłują się nad pracownikami, ponieważ panie powinny na co dzień występować w sukienkach lub garsonkach wizytowych o charakterze dziennym, a panowie w garniturach z nieodłączną białą koszulą i krawatem.
Jeśli komuś nie podobają się te zasady, to mam miłą wiadomość dla miłośników luzu i dla portalu „Make Life Harder”. A nawet dwie wiadomości. Po pierwsze, w wymienionych strojach jest miejsce na buty na niskim obcasie, które nawet od pewnego czasu są modne, a po drugie, jeśli ktoś jest damą lub dżentelmenem, to żaden rodzaj stroju mu nie przeszkadza.
Można zapytać, jaki płynie z tego wniosek. Mnie nasuwa się jeden: warto być damą albo dżentelmenem. I to nie tylko dla wygody :).
Irena Kamińska-Radomska