- Po pierwsze – bez napięć.Wystarczy pamiętać, że Boże Narodzenie to nie są święta prezentów, dwunastu potraw i najładniejszej w sąsiedztwie choinki. Mimo że pielęgnowanie tradycji jest ważne, ponieważ jest to przekazywanie młodszym pokoleniom pewnych rytuałów należących do naszej kultury, to nie mogą one przesłonić istoty świętowania. Nic się nie stanie, jeśli uszka się rozkleją, a zamiast karpia będzie kergulena.
- Po drugie, zaangażujmy się wszyscy w przygotowania. Nie mam tu na myśli zaangażowania gości, kiedy gospodarze nie są gotowi na czas (śmiech). Dzieci mogą zająć się porządkami i ustrojeniem choinki. Młodsze pokolenia także świetnie się realizują w przygotowaniu niektórych potraw. Cudownie byłoby, gdyby włączenie się w prace przedświąteczne wyszło z inicjatywy wszystkich domowników. Proszenie się rodziców o pomoc jest czasami trudniejsze od zrobienia wszystkiego przez nich samych. Miło jest usłyszeć od męża albo dziecka: odpocznij sobie, ja się tym zajmę. Przeciwieństwem jest licytowanie się, kto więcej zrobił i kto jest bardziej zmęczony. To niczego dobrego nie wróży.
- Po trzecie, pamiętajmy o ludziach samotnych, biednych i tych, których nikt nie lubi. Każdy ma w otoczeniu taką czarną owcę. Wybaczmy jej, przecież sami też nie jesteśmy święci. A poza tym wybaczenie innym oczyszcza nas wewnętrznie. I to powinno stanowić podstawę przygotowań do Bożego Narodzenia.
- Jeśli kupujemy sobie prezenty, to nie najlepszym pomysłem jest obdarowywanie jedynie dzieci. To jest niewychowawcze.
- Nie kupujmy więcej jedzenia niż zwykle. Hołdując tradycji, ponad codzienne sprawunki wystarczy kupić to, co zwykle pojawia się na wigilijnym stole, czyli owoce na kompot z suszu, rybę, mak i bakalie, grzyby, kapustę kiszoną i groch, buraki na barszcz. Niektórzy gospodarze starają się, aby na ich stole było dwanaście dań. A przecież dania to nie potrawy.
- Podczas Wigilii nie powinno być alkoholu. Wieczerza tego dnia tradycyjnie jest postna.
- Na początku wieczerzy tradycyjnie łamiemy się opłatkiem, który symbolizuje dzielenie się chlebem (opłatek to nie Komunia św., więc mogą się nim dzielić również niewierzący) i złóżmy sobie wzajemnie piękne życzenia, co ja niniejszym czynię.
dr Irena Kamińska-Radomska