To już niepisana zasada – na każdy pokaz Victorii Beckham (na który zresztą bardzo trudno się dostać, ze względu na ograniczoną liczbę miejsc), styliści i dziennikarze mody czekają z zapartym tchem. Celebrytka, gwiazdka pop i żona najsłynniejszego piłkarza Wielkiej Brytanii Davida Beckhama nie musiała długo zabiegać o przychylność krytyki, jednak pobłażliwość, z jaką traktowano jej rzekomą „fanaberię” musiała ją mocno zaboleć. Kolekcję pani Beckham są więc dopracowane w każdym szczególe, precyzyjne – jak sam jej wizerunek.
Kolekcję na sezon jesień zima 2012/13 utrzymano w nieco luźniejszej konwencji – co widać po ciężkich butach na płaskim (sic!) obcasie, co jednak nie ujmuje mu sztywnej, minimalistycznej elegancji. Nadal dominują sukienki o długości mini – ale ołówkowy krój występuje równie często co rozkloszowana spódnica – nieco przypominające spódniczki tenisistek. Nowością jest za to militarny sznyt, idealnie pasujący do specyficznego stylu Victorii – dopracowanych zestawień, w których nie ma miejsca na improwizację.
Być może ten brak luzu trochę przeszkadza w pełnym zachwycie nad jesienno-zimową kolekcją Victorii Beckham. Z drugiej jednak strony, ubrania tworzone przez Brytyjkę i zarządzany przez nią zespół, są na minimalistyczne – zupełnie jakby prosiły, aby stworzyć z nich zupełnie nową stylizację.