Bill Gaytten, niegdyś prawa ręka samego upadłego mistrza Johna Galliano, a dziś –przewodniczący sztabu projektantów marki, typowany obecnie na dyrektora kreatywnego domu mody Dior zmaga się z wyjątkowo trudnym zadaniem. Jako uczeń samego Galliano jego styl z pewnością kształtował się pod dużym wpływem kontrowersyjnego projektanta. Obecnie reprezentuje markę podczas oficjalnych imprez modowych, tak jak podczas Haute Couture Fashion Week w Paryżu. Wymagające jury złożone z dziennikarzy modowych podda go surowej ocenie – jego poprzednik był wszak uznawany za geniusza.
Pokaz kolekcji haute couture na jesień-zimę 2011/12 bez wątpienia posiadał „gallianowski” rys – pojawiły się, dobrze nam już znane, przestylizowanie, bogactwo i bezczelny, oczarowujący kicz, które upadły mistrz tak sobie upodobał. Czy jednak styl Galliano bez samego Galliano posiada jeszcze rację bytu? Czy nie czas, wzorem Sary Burton w Alexander McQueen na odrodzenie? Przejęcie stanowiska po wielkim projektancie jest zadaniem, pomimo pozorów, o wiele trudniejszym niż stworzenie własnej marki. Zmierzenie się z legendą, jej pozycją, redefincja stylu i zmiana estetyki nie tylko są potrzebne, ale również stanowią kwintesencję mody. Liczymy zatem na nowy rozdział w legendarnej marce Dior – w obliczu takich oczekiwań to, kto przejmie stanowisko Johna Galliano staje się sprawą drugorzędną.
W galerii prezentujemy kilka sylwetek z paryskiego pokazu jesienno-zimowej kolekcji haute couture.