Projektant męskiej linii Salvatore Ferragamo, Massimiliano Giornetti przy tworzeniu jesienno-zimowej kolekcji postanowił odwołać się do niezmiennie inspirujących lat 70. XX wieku. I choć męska moda zwykle ceni sobie subtelne odniesienia, to ta kolekcja pokazuje, czym jest dosłowna interpretacja stylu kreatywnej, ale i ceniącej elegancję bohemy.
Pierwsze zaprezentowane na pokazie sylwetki uderzyły, nietypową jak na zimowe kolekcje, ciepłą, kremową bielą, zestawioną z jasną skórą i ciepłym, beżowym zamszem. Następnie do ataku wkroczyły miodowy beż, popularny w poprzedniej zimy camel, by przejść do rdzawych i zimnych brązów, aż po morski granat i ciemną, butelkową zieleń.
Królują trencze, zawadiackie kapelusze o dużych rondach i precyzyjnie skrojone marynarki. Zwróćcie uwagę na dużą ilość elementów skórzanych i łagodniejszych, bardziej wyszukanych – zamszowych. Pojawia się też dużo ciepłego, miękkiego kaszmiru i najwyższej jakości wełny oraz tweedu. Kluczem stylu rodem z lat 70-tych są perfekcyjnie dopasowane marynarki, o szerokich klapach, spodnie z lekko obniżonym stanem i zamaszyste, długie, sprawiające wrażenie nieco za dużych, płaszcze. Dla tych, którzy wolą nienaganną dyscyplinę, utrzymującą ubrania „w ryzach”, marka proponuje klasyczne trencze.
Efekt – konsekwentna, choć w odczuciu niektórych nieco przestylizowana kolekcja. Trudno doszukiwać się innowacyjnych rozwiązań – jednak domeną Salvatore Ferragamo jest zachowawcza klasyka w klimacie powściągliwego jetset. A w przypadku tej marki, trzymanie się własnych założeń stylistycznych jest jak najbardziej na miejscu.