W sezonie wiosna lato 2011 Miuccia Prada proponowała panom mocne oranże i głębokie niebieskości. Kolor pojawił się też na brogach, torbach, a nawet skarpetkach. Sezon jesień zima 2011 należy jednak, jak zdaje się mówić Prada, do ciemnej barwy i maksymalnej prostoty.
Mężczyzna według kanonów marki wygląda teraz niczym szary, smutny akwizytor. Nosi toporne półbuty, przydługie płaszcza a’la szpitalny fartuch i zamszowe kurtki o sportowym kroju. Ten ostatni materiał odkurzono i przywrócono w jesienno-zimowej kolekcji do łask (podobno jest to jeden z ulubionych materiałów dyrektor kreatywnej domu mody).
Monotonię kolorystyczną przełamują nieco błyszczące topy z lureksu, bo tu Miuccia poddała się słabości do glamu. Zgaszone zielenie, szafiry, śliwka w połyskującej wersji niewątpliwe dodają całości oczekiwanego od Prady smaczku.
Na pochwałę zasługują torby – duże, dość proste, w stylu lat 60-tych i całkiem sporej gamie kolorystycznej. Ciekawią też wzory w stylu Art Deco, występujące jednak w skromnych ilościach i przebijające się gdzieniegdzie pośród szarych i czarnych dwurzędowych płaszczy.
Jakkolwiek byśmy nie potraktowali tej kolekcji jedno jest pewne, Miuccia Prada jak zwykle zaskoczyła.