Jesienno-zimowa kolekcja hiszpańskiej marki postanowiła na chwilę porzucić iberyjską elegancję, by zainspirować nas szykownym obrazem Londynu lat 60. Projektant Stuart Vevers, jak wielu innych w tym sezonie, uległ czarowi mini sukienek, zaokrąglanych rękawów, ołówkowych spódnic i krótkich płaszczyków.
Istotą jesienno-zimowych projektów Loewe jest kontrast – gładkie, surowe skóry zestawiono z miękkimi futrami, a konserwatywne kroje – z połyskiem, przez co trudno nie pomyśleć o lansowanym w tym sezonie fetyszu, hołubiącego zasznurowanym wdziękom pensjonarek.
Paletę barw oparto na stonowanych kolorach, tu i ówdzie wprowadzając mocne uderzenie w postaci intensywnych czerwieni i błękitu. Dominują jednak brązy, karmelowe beże, czerń, szarość i kremowa biel. Napięcie zbudowały zestawienia faktur oraz połysk skór – sztandarowego materiału marki, słynącej wszak ze skórzanych akcesoriów.
Efekt – pozornie grzeczna kolekcja, oparta na subtelnej grze pomiędzy surową, purytańską niemalże powściągliwością, a kuszącym pokuszeniem, emanującym z kobiety niezależnie od stroju. Trzeba przyznać, iż jest to hiszpańska specjalność – i nawet swingujący Londyn tego nie ukryje.