Miuccia Prada nie umie rysować, a jest jedną z najlepszych projektantek na świecie. Paradoks? Nic z tych rzeczy, po prostu ogromny talent i spora dawka wyobraźni. To one sprawiają, że każda kolejna kolekcja marek-sióstr Prada i Miu Miu jest wychwalana przez krytyków i rozchywtywana przez klientki. W zesżłym wiosenno-letnim sezonie Miu Miu szalało na punkcie bycia gwiazdą – satyny, srebrzystej skóry i wielkich gwieździstych wzorów. W tym, uwaga projektantki skupiła się na bardzo kobiecej klasyce w wydaniu lat 40-tych.
We włosach wpięte babcine grzebienie, na nogach pantofelki lub cekinowe botki, a w makijażu pełna naturalność, trochę mascary i matowe czerwienie i róże na ustach. Jesienno-zimowa kolekcja Miu Miu działa niczym wehikuł czasu – znajdziemy tu mocno zarysowane ramion a w sukienkach, podkreślające atuty kobiecości ołówkowe spódnice czy ostre kołnierzyki. We wzorach dominują jaskółki (echa kolekcji sprzed kilku sezonów) i kwitną kwiaty – lilie, stokrotki i przebiśniegi.
Drapowania na sukienkach i koktajlowych bluzkach dodają projektom szyku, a doskonały dobór akcesoriów, w tym retro okularów w panterkę czy dużych kopertówek wyglądających jak portomentka, sprawia, że chce się mieć je wszystkie. I choć nie jestem wielką fanką stylu vintage, mogę powiedzieć tylko jedno chapeau bas!