Kolekcja na sezon jesień-zima 2011/12 otworzyła 30 rok działalności marki Michael Kors. Projektant postanowił zaprezentować kompilację tego, co według niego składa się na nowoczesny, amerykański styl. Jest to mieszanka seksownego glamu i nonszalancji w minimalistyczno-sportowym wydaniu rodem z lat 90. XX wieku. Efektem jest spójna kolekcja, będąca podsumowaniem dotychczasowej pracy nowojorskiego projektanta, a zarazem konsekwentnym rozwinięciem stylu, z którego Kors jest znany.
Dominują takie kolory jak biel, szarość, karmelowy beż oraz czerń, pojawia się również hollywoodzka czerwień. Tkaniny to przede wszystkim kaszmir i połyskujący dżersej. Fajerwerków dodały kolekcji sztuczne futra w naturalnych kolorach oraz mieniące się w świetle reflektorów kryształy. Luźne kroje przywodzą na myśl sportowy szyk amerykańskich elit w latach 90. XX wieku. Charakterystyczne są proste nogawki szerokich spodni, kaszmirowe topy o typowo sportowym wykroju, kombinezony oraz tak zwany dekolt amerykański – odsłaniający ramiona i zapinany pod szyją.
Nie brak tu puchowych płaszczy i wysokich za kolano kozaków. Kwintesencją są prostota i minimalizm, które wydobywają jakość użytych materiałów. Kors nie potrzebuje koloru, żeby jego ubrania wyglądały pięknie – jest w nich gładkość i miękkość, jakiej oczekujemy – jednocześnie jednak ubrania te wyznaczają nawyższy poziom szyku i elegancji. To chyba jest coś, czego nie osiągnął jeszcze żaden projektant.