REKLAMA
Logotyp serwisu lamode.info
REKLAMA

„Osobiście miałem przyjemność ugościć Baronessę Lady Margaret Thatcher” Sławomir Oleksiak, konsjerż Hotelu Bristol

Z okazji 122. urodzin hotelu Bristol, rozmawiam z Panem Sławomirem Oleksiakiem, konsjerżem Hotelu Bristol, a Luxury Collection Hotel Warsaw.

„Osobiście miałem przyjemność ugościć Baronessę Lady Margaret Thatcher” Sławomir Oleksiak, konsjerż Hotelu Bristol 26807 114690
REKLAMA

Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie przeżyłam tak fascynującego spotkania. Z Panem Sławomirem Oleksiakiem, konsjerżem Hotelu Bristol, a Luxury Collection Hotel, Warsaw spotkałam się w jedno z tych słonecznych popołudni, kiedy do Café Bristol wpada piękne światło. Pan Sławomir opowiedział mi o historii hotelu, tworząc wspomnienie miejsca, w którym miesza się świat historii, kultury i hotelarstwa.  Cofnijcie się ze mną w czasie, żeby poznać Lady Margaret Thatcher, Jana Ignacego Paderewskiego, Wojciecha Kossaka i Johna Malkovicha.

Wiktoria Nestoruk, redaktor naczelna LaMode.info: Podobno w Bristolu gościła sama Margaret Thatcher. Czy to prawda?

 

Sławomir Oleksiak, konsjerż Hotelu Bristol, a Luxury Collection Hotel, Warsaw: Osobiście miałem przyjemność ją ugościć. To było niezapomniane przeżycie. Baronessa Lady Margaret Thatcher przybyła na drugie oficjalne otwarcie Hotelu Bristol w 1993 r. na zaproszenie ówczesnego właściciela hotelu i sieci Forte Trust House, Sir Rocco Forte. Dokonała przecięcia wstęgi wspólnie ze słynnym varsavianistą, eseistą i koneserem sztuki, Jerzym Waldorffem.

Wtedy rozpoczęliśmy nowy etap w historii Hotelu Bristol – kompletnie nową erę, gdyż wznowił on swoją działalność po dziesięcioletniej przerwie.

Był to rok 1993, a my jako młodzi chłopcy zaczynaliśmy karierę w dziale Recepcji jako konsjerż. Wtedy to pojęcie nie było jeszcze znane, również gościom hotelu.
 
Hotel Bristol budynek (fot. Bristol)
fot. mat. prasowe Bristol

W Polsce zawód konsjerża nadal pozostaje niezbyt znany. Czy obecnie coś się zmienia?

Konsjerż – jeżeli mogę tak powiedzieć – to zawód niszowy, ale elitarny. Na ten moment w Polsce mamy grono czternastu osób, które są licencjonowane i mają prawo do noszenia złotej odznaki Les Clefs d’Or, przydzielanej przez międzynarodową organizację zrzeszającą najlepszych konsjerżów w najbardziej luksusowych hotelach świata. Zaledwie 14 osób w Polsce ma prawo do noszenia złotych kluczy, co czyni nas zawodem wysokiego zaufania.

 

 

Ciekawią mnie te pierwsze lata funkcjonowania hotelu – zaraz po otwarciu. Jak i dlaczego najpierw trzeba było zamknąć, a potem ponownie otworzyć Bristol?

O to trzeba by zapytać ówczesne władze PRL-u (odpowiada z uśmiechem). Orbis wraz z Hotelem Europejskim zostały sprywatyzowane. Polityka być może nie służyła biznesowi, zwłaszcza w dobie centralnego sterowania przez państwo. Określiłbym to dyplomatycznie, że ówczesne władze niezbyt lubiły etos Ignacego Jana Paderewskiego czy marszałka Józefa Piłsudskiego, którzy to stworzyli zręby nowej państwowości po odzyskaniu niepodległości, czego niemym świadkiem był przez wiele lat Hotel Bristol.

Ignacy Jan Paderewski był właścicielem, założycielem i fundatorem Hotelu Bristol, mieszkał tutaj również jako premier niepodległej Rzeczypospolitej. Miał on swój własny apartament, dzisiaj zwany Apartamentem Paderewskiego. W hotelu zamieszkiwał również Józef Piłsudski, ojciec naszej niepodległości. Być może to właśnie te konotacje niezbyt podobały się ówczesnej władzy, a w związku z tym Bristol był niedoinwestowany.

Dodatkowo Ignacy Jan Paderewski był również serdecznym przyjacielem dwóch amerykańskich prezydentów – Woodrowa Wilsona i Herberta Hoovera. Był też znanym bon vivantem, uwielbianym przez establishment i high society. Także księżniczka Małgorzata go lubiła – należał do grona jej faworytów. Jego pierwszy kontrakt opiewał na milion (przyp. red. ówczesnych) dolarów amerykańskich – dziś tantiem za jedno jego tournée po Stanach Zjednoczonych wynosiłby w przeliczeniu 70-80 milionów dolarów.

Niestety po latach eksploatacji kondycja hotelu wymagała tego, aby zainwestować i rozbudować go oraz unowocześnić infrastrukturę, a nie było na to pieniędzy w latach osiemdziesiątych. W efekcie nie spełniał on już standardów nowoczesnego hotelu. W związku z tym zniszczony i wyeksploatowany hotel Bristol z piękną tradycją Restauracji Malinowej (zmienionej na Gospodę Ludową) musiał zostać zamknięty.

Paderewski - hotel Bristol (fot. Bristol)

fot. mat. prasowe Bristol

W jednym z artykułów wyczytałam, że kiedyś przed zamknięciem Bristolu obowiązywała zasada, że im wyżej pokój się znajdował, tym gorszy miał stan i niższą cenę. Czy to zasada nadal obowiązuje?

Nie, obecnie wszystkie pokoje hotelowe, włącznie z moim ulubionym, siódmym piętrem spełniają najnowsze trendy 5-gwiazdkowych hoteli z portfolio marki The Luxury Collection, do której należymy. Piętro to zostało dobudowane na życzenie wspomnianego już inwestora, hotelarza i magnata finansowego, Sir Rocco Forte.

Nasi goście mogą cieszyć się najpiękniejszymi wnętrzami, luksusowym serwisem i najwyższą kulturą obsługi, niezależnie od tego na jakim piętrze się zatrzymali.

Potęgą Bristolu był bardzo zainteresowany Wojciech Kossak. Nawet pomieszkiwał w hotelu i podobno w nietypowy sposób płacił za swój pobyt w nim.

To prawda, Wojciech Kossak miał w naszym hotelu swoje atelier, w którym zresztą namalował portret Prezydenta Ignacego Mościckiego. Stworzył tu także słynne malowidło „Józef Piłsudski na Kasztance”. Istnieją nawet zdjęcia, na których widać, jak Marszałek siedzi na modelu konia w siodle, pozując mistrzowi Wojciechowi do tychże dzieł.

Co się zaś tyczy finansów to rzeczywiście Wojciech Kossak jako uznany, zamożny artysta spłacał zobowiązania finansowe wobec hotelu swoimi obrazami, które przez pewien czas zdobiły przestrzeń Hotelu Bristol.

Czy jego dzieła nadal można znaleźć w przestrzeni hotelu?

Niestety nie. W wyniku zawirowań historycznych w hotelu nie ma już oryginalnych malowideł Wojciecha Kossaka. Posiadamy natomiast reprodukcję jego dzieła „Orlęta Lwowskie”, która znajduje się w naszym Salonie Słowackim i przypomina nam o postaci wielkiego malarza i artysty, tak mocno związanego z historią hotelu.

Hotelowe lobby Bristol (fot. Bristol)

fot. mat. prasowe Bristol

Skoro już jesteśmy przy sławnych osobistościach minionego wieku, to kto jeszcze ze znanych osób gościł w Hotelu Bristol?

Wiem o Marii Skłodowskiej-Curie – to na pewno. Była to pierwsza laureatka Nagrody Nobla, która gościła u nas. Została podjęta z należnymi honorami jako reprezentantka polskiej myśli naukowej, profesorka oraz wykładowczyni na Sorbonie. Było to dla nas ogromne wyróżnienie. 

Nie był to jednak jedyny noblista – Hotel Bristol w swojej 122-letniej historii gościł aż 5 laureatów Nagrody Nobla. Poza wspomnianą już Marią Skłodowskę-Curie, Bristol odwiedzili także Lech Wałęsa, Wisława Szymborska, Czesław Miłosz oraz najbardziej osobiście ważna dla mnie Olga Tokarczuk. 

Kilka dni po tym, jak otrzymała ona nagrodę z rąk króla Szwecji – Karola XVI Gustawa – miałem okazję ją poznać. Zwróciła się do mnie z jakąś banalną prośbą, nie pamiętam nawet z jaką, ale przy tej okazji mogłem jej osobiście pogratulować. Nie mogłem się powstrzymać, aby nie zamienić z nią kilku słów i zadać jej kilku pytań o wrażenia z pobytu w Sztokholmie – moim ukochanym mieście i mojej drugiej ojczyźnie. Było to dla mnie ogromną nobilitacją.

Czy Olga Tokarczuk trafiła również na słynną ścianę z Ciągiem Fibonacciego?

Oczywiście! Ściana Sław to mój ulubiony przystanek w trakcie zwiedzania hotelu z naszymi gośćmi. Każda hotelowa klamka na tej ścianie z wygrawerowanymi nazwiskami naszych najsłynniejszych gości, opowiada fascynujące historie, które wydarzały się w hotelu na przestrzeni ostatnich 122 lat. W palecie tych sław nie mogło zabraknąć pani Olgi Tokarczuk.

Dlaczego dekoracja ta przyjęła właśnie formę Ciągu Fibonacciego?

Taka forma nie ma tam żadnej chronologii, nikogo nie wyróżnia – nie ma też gości ważniejszych lub mniej ważnych. To swoista konstelacja gwiazd, gdzie w centralnym punkcie znajduje się klamka z nazwiskiem Ignacego Jana Paderewskiego – fundatora i pierwszego właściciela. To od niego rozpoczyna się ta podróż w czasie przez najznamienitsze osoby, które u nas gościły.
 
 
Fasada hotelu Briistol (fot. Bristol)
fot. mat. prasowe Bristol

Zostańmy jeszcze przy osobistościach, ale przejdźmy teraz do międzynarodowych gwiazd. Zastanawiam się, w jaki sposób przygotowujecie się do przyjazdu takich największych. 

 

Przy tego rodzaju wizytach kluczowe dla nas kwestie to komfort i bezpieczeństwo naszych Gości. Koledzy z działu bezpieczeństwa są bardzo czujni. Jeżeli spodziewamy się przyjazdu VIP-ów, to generalnie oczekujemy, że może być zwiększone zainteresowanie publiczności i w związku z tym wdrażamy specjalne procedury. 

Pamiętam jak w trakcie pobytu Johna Malkovicha – gwiazdy światowego formatu i jednego z moich ukochanych aktorów pojawił się tu jego stalker – natrętny miłośnik, który po prostu nie odstępował go na krok i wówczas musiałem wystąpić w roli bodyguarda.

Chciałam jeszcze zapytać o obecność sztuki w Bristolu. Co może Pan o tym powiedzieć?

Perełką w ogromnej palecie akcentów kulturalnych naszego hotelu jest – moim zdaniem – oryginalny obraz Wojciecha Fangora. Jest to element, od którego zawsze zaczynam swoje opowiadania.

Uwielbiam opowiadać również historię Otto Wagnera, czyli architekta, który na prośbę Ignacego Jana Paderewskiego udekorował nasze hotelowe lobby. To jemu zawdzięczamy piękne, abstrakcyjne i pastelowe dmuchawce na suficie, które skomponowano z najdroższych na świecie włoskich marmurów. 

Cafe Bristol (fot. Bristol)

fot. mat. prasowe Bristol

Na koniec chciałabym jeszcze zapytać o coś osobistego – jaki byłby Pana wymarzony gość, którego chciałby Pan przyjąć w hotelu?

Tak szczerze to wielu gości, których mogłem sobie wymarzyć będąc młodym człowiekiem, już miałem okazję poznać i porozmawiać z nimi. Jako były piłkarz mogę wspomnieć o tym, że spotkałem Jürgena Klinsmanna i Alana Shearera. To byli kluczowi piłkarze z moich dziecięcych fascynacji. Miałem również okazję porozmawiać z nieżyjącym już członkiem zespołu Depeche Mode, Andy’m Fletcherem.

Myślę jednak, że byłoby dla mnie wielkim zaszczytem i nobilitacją, gdybym mógł porozmawiać z reżyserem Ridley’em Scottem – twórcą niezapomnianych produkcji filmowych. Byłbym również dumny i szczęśliwy, gdybym mógł tutaj ugościć konsjerża z jednego z moich ulubionych filmów – „Grand Budapest Hotel”. To właśnie w nim Ralph Fiennes – jeden z moich ulubionych aktorów – brawurowo wszedł w buty konsjerża i wspaniale odegrał postać M. Gustave H. To spotkanie byłoby dla mnie ogromną przyjemnością. Na pewno porozmawialibyśmy o tej produkcji i podziękowałbym mu za to, jak charyzmatycznie odtworzył w nim postać konsjerża.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Hotel Bristol, Warsaw (@hotelbristolwarsaw)

Przeczytaj też: Christmas Suit w warszawskim hotelu Bristol już otwarty! Zobacz, jak go zarezerwować

Zakupy na Lamode

podobne artykuły

REKLAMA