13 czerwca 2016 roku odbyła się premiera kolekcji Michała Szulca pt. „GALENE” na sezon jesień zima 2016/17. To był wyjątkowy pokaz z wielu powodów, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że za sprawą wszystkich elementów spektaklu i każdego z osobna.
Miejsce i oprawa
Polski projektant zawsze podkreśla, że wybór lokalizacji pokazu jest dla niego newralgicznym punktem w budowaniu koncepcji całej prezentacji, dlatego goście mają pewność, że zostaną zaproszeni w nietuzinkowe i nieprzypadkowe miejsce. Tym razem, po roku rozłąki, Michał zdecydował się powrócić do Teatru IMKA. Instytucja kultury, jaką jest teatr, już z definicji podnosi dostojność wydarzenia, a kiedy dodamy do tego muzykę klasyczną na żywo, mamy pewność, że utworzy to niepowtarzalny klimat. Artystką wykonującą ujmujące utwory była wiolonczelistka Karolina Jaroszewska-Rajewska, solistka Filharmonii Narodowej, a współautorką anturażu, obok samego twórcy, była mistrzyni swoim fachu – Katarzyna Sokołowska. Za scenografię i projekty zaproszeń odpowiadał Alan Iwanowski-Pineiro, utalentowany ilustrator, zwycięzca międzynarodowego konkursu na projekt słuchawek dla Beats by Dr. Dre, natomiast głównym partnerem pokazu była marka Whirlpool.
Kolekcja
Michał Szulc po raz kolejny udowadnia, że nie ilość, a jakoś prezentowanych projektów ma podczas pokazu znaczenie i tym razem postanowił pokazać na wybiegu 34 sylwetki. Poprzednia kolekcja – SIRTET była sentymentalną podróżą do lat 90., obecnie obserwujemy koncepcyjne nawiązanie do stylu polskiej ulicy z przełomu lat 70. i 80. Zapytacie, gdzie konkretnie moda z czasów PRL-u pojawiła się na wybiegu? Otóż autor GALENE zrezygnował z bezpośrednich przełożeń, a skupił się na podkreśleniu w swoich sylwetkach typową dla tamtych lat „konieczność ograniczeń”. „Polska lat 70. i 80. to dla mnie czas udawania: plastikowych owoców i sztucznej biżuterii. Dlatego podczas tworzenia kolekcji postanowiłem odnieść się do idei imitacji” – mówił Michał Szulc. Motyw „udawania” przewijał się w niemal wszystkich elementach linii – złudny efekt warstwowości pod postacią poziomych cięć w żakietach zszytych z różnych materiałów, linii naszywanych pereł sugerujących narzucenie na siebie dwóch różnych składników lub sukienek na cienkich zmultiplikowanych ramiączkach. „Udawana” jest również objętość, która objawia się w falbanach rękawów i bufkach, ale też kieszeniach, które w istocie są kawałkami materiałów spełniających jedynie funkcję dekoracyjną. Żonglowanie konstrukcją widoczne jest na każdym etapie kolekcji, a pozornie złożone z przypadkowych elementów sylwetki zbudowane są tym razem ze składowych o różnych kolorach, grubościach i fakturach. Efekt balansu najlepiej zauważalny jest przy zestawieniach ciężkich kożuchów z delikatnymi batystowymi koszulami czy przerysowanymi żakietami i swetrami z subtelnymi sukienkami i koszulowymi tunikami. Ten zabieg doskonale uwypukla chęć podziału sylwetek na górę i dół – mocne okrycia wierzchnie, mięsiste tkaniny i bardzo konstrukcyjne projekty (z focusem na rękawy i różnorodne linie dekoltu) kontra wąskie cygaretki, długości mini czy proste wykończenia.
Inne dekady na tapecie nie oznaczają jednak całkiem nowej wizji projektowania, bo, jak zwykle u Michała, każda jego kolejna linia jest uzupełnieniem czegoś, co zaprezentował wcześniej. Są to oczywiście oryginalne formy i ostre cięcia, ale też kolory i dobrze znany tkaniny, np. żakardy, z których odszyto spodnie zostały zaprojektowane przez Szulca na potrzeby jego kolekcji dyplomowej i wytkane w 2007 roku w tkalni w Częstochowie. Na wybiegu pojawiły się również wełny gotowane i garniturowe, satyny jedwabne, sztruksy, wspomniane batysty, bawełny, tafty jedwabne, flausze wełniane i single wiskozowe. W temacie palety barw – dominują melanżowe szarości i czernie oraz biele i zielenie, a na finale mogliśmy podziwiać niebieską kreację (jedyna taka, notabene stanowiąca zapowiedź / wstęp do kolejnej prezentacji!), ale autor linii chce zaznaczyć kluczowy akcent GALENE, którym stał się zabarwiony różem odcień ciemnego beżu.
Przy przeglądzie tej kolekcji trudno nie wspomnieć o dodatkach – totalną nowością było, w przypadku Michała, zastosowanie pereł i korali i to w nietypowych miejscach, bo na żakietach, płaszczach i bluzach ręcznie naszywanych ciągiem na różnych wysokościach odzieży. Podczas pokazu odbyła się również premiera kolekcji biżuterii zaprojektowanej przez twórcę wspólnie z Dawidem Przybyłą, a są to przeskalowane, geometryczne nausznice wykonane ręcznie. Jeżeli ktoś szuka więcej modowych perełek, znajdzie je też na samym dole sylwetek. Długotrwała współpraca marki Wojas z polskim projektantem zaowocowała tym razem klasycznymi szpilkami, ale z obcasem otulonym transparentnym materiałem.
Stylizacja, makijaż, fryzury
Stylizacje, o których była mowa przy kolekcji są autorstwa Marceli Stańczyk – dla przypomnienia stylistka skupiła się na podziale góry i dołu oraz balansie faktur i krojów. Naturalny, świetlisty make-up wykonali makijażyści z perfumerii Sephora, gładkie, błyszczące rozpuszczone włosy powstały we współpracy z marką La Biosthetique Paris, w tym przy wsparciu stylistów z salonu „U Fryzjerów”, natomiast o manicure zadbali eksperci z alessandro International.
Gromkie brawa zebrał tego wieczoru występ wiolonczelistki, ale oklaski (a nawet okrzyki) narosły wraz z wyjściem samego Szulca. Czyżby skromność projektanta skłoniła go do sprytnego podzielenia się aplauzem z artystką? Możliwe, ale, drogi Michale, i tak nie zmieni to faktu, że Twój pokaz był jednym z najentuzjastyczniej przyjętych w tym sezonie przez gości, gratulacje!