Najnowsza kolekcja Louis Vuitton, bez wątpienia, należała do najbardziej oczekiwanych w jesienno-zimowym sezonie 2014/2015. Po opuszczeniu progów francuskiego domu mody przez Marca Jacobsa, nadszedł czas na wielkie zmiany za sprawą nowego dyrektora kreatywnego marki – Nicolasa Ghesquière. Trudno nie zainteresować się debiutem znanego projektanta, który jakiś czas temu rozstał się w burzliwym nastroju ze swoim poprzednim pracodawcą (Balenciaga). Po jego kontrowersyjnym wyznaniu, dotyczącym ograniczeń, jakie narzucała mu francuska marka, podobno pozbawiająca go „indywidualności i pomysłów”, Ghesquière wystarczająco podniósł sobie poprzeczkę. O tym, czy ją przeskoczy, przekonaliśmy się w Paryżu, przy okazji pokazu jego pierwszej kolekcji dla Louis Vuitton.
W kolekcjach dla Balenciagi, jakie wyszły spod ręki Ghesquière, projektant bardzo często reinterpretował ikoniczny styl francuskiego domu mody. O jego doskonałym warsztacie świadczyła umiejętność łączenia cytatów z historii marki ze świeżością własnych pomysłów. Przy okazji pokazu Louis Vuitton, pojawiło się wiele pytań, związanych z nową koncepcją marki. Ile będzie w niej samego Ghesquière, a ile zostanie z ikonicznego już stylu Louis Vuitton? Jak bardzo zmieni się wizerunek marki po szesnastoletniej kadencji Marca Jacobsa?
Odpowiedź okazała się satysfakcjonująca, bo jesienno-zimowa kolekcja jest idealnym połączeniem charakteru Louis Vuitton ze stylem nowego projektanta. Kierunek, jaki obrał Ghesquière nie różni się znacząco od tego, jaki prezentował za czasów Balanciagi. Choć biorąc pod uwagę estetykę, do której przyzwyczailiśmy się w kolekcjach Jacobsa, jego pomysły z pewnością wprowadzają do marki dużo świeżości – takiej, na którą z utęsknieniem czekaliśmy po kilku sezonach nieobecności.
I tak, w nieco bardziej oszczędnej odsłonie, bez rozbudowanych scenografii, charakterystycznych dla pokazów Marca Jacobsa, zobaczyliśmy niezwykle efektowną kolekcję. Proste cięcia, geometryczne formy, materiały, takie jak skóra i zamsz zdominowały jesienno-zimowy sezon Louis Vuitton. Nawet najbardziej klasyczne proste kroje, nawiązujące w stylu do lat 60. i 70, dzięki użyciu technicznych tkanin, sprawiały wrażenie bardzo nowoczesnych. Zdecydowaną zaletą była również konsekwencja projektanta, z jaką przedstawił swoje najnowsze pomysły, czego dowodem były chociażby asymetryczne przeszycia i kroje o kształcie litery V. Efekt ten podkreślały trapezowe spódnice, talia podkreślona charakterystycznie przewiązanym paskiem oraz mocno zarysowana linia ramion. Detale w postaci suwaków okazały się lejtmotywem kolekcji. Wyeksploatowane do granic możliwości u większości projektantów, u Ghesquière okazały się świetnym akcentem.
Nawiązaniem do estetyki Louis Vuitton, były nie tylko wspomniane już skórzane materiały, a również paleta kolorystyczna, w której znalazły się błękity, oranże i brązy. Wzory, jakie pojawiły się na garderobie, również odwoływały się do podróżniczej przeszłości francuskiej marki. Wśród nich znaleźliśmy nordyckie motywy na swetrach, jak również egzotyczne kwiaty. Ważne okazały się oczywiście dodatki, niezwykle kluczowe w każdej kolekcji Louis Vuitton. Wśród nich pojawiły się kuferki i torebki ze słynnym monogramem marki oraz buty z charakterystycznym wiązaniem w postaci skórzanych pasków.
Dziś jest nowy dzień. Wielki dzień (…) Żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego, jak się czuję w tym momencie – napisał Nicolas Ghesquière do swoich gości, którzy znaleźli na swoich siedzeniach szczery list od projektanta marki. Trudno się dziwić radości nowego dyrektora kreatywnego Louis Vuitton. To z pewnością był wielki moment i równie emocjonujący powrót utalentowanego Francuza, który wrócił do gry, ku satysfakcji wszystkich entuzjastów jego twórczości.